sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział XXVII



-Neymar?- powtórzyłam nie co głośniej i wyraźniej.Złapałam się za szyję czując piekielne palenie w okolicach gardła i oparłam się o blat gdy moje nogi odmówiły posłuszeństwa.
Zmarszczyłam  idealnie proste brwi słysząc charakterystyczny dźwięk rozłączenia rozmowy.
Rzuciłam telefon na blat i zacisnęłam dłonie w malutkie pięści.Z trudem powstrzymywałam łzy,które gromadziły się w moich oczach i oddech,który z każdym momentem wydawał się coraz niespokojniejszy.
Mogłabym sobie teraz zadawać tysiące pytań na które i tak nie znam odpowiedzi i być może nie poznam..Ale po co?
Wolnym krokiem udałam się do ciemnego  salonu,który wprawiał mnie w lekkie zakłopotanie.W lekkie?To mało powiedziane...Przejechalam Dłonią po drewnianej powierzchni i po chwili poczułam silne uderzenie w czoło.
Usłyszałam jęk małej dziewczynki,który byłabym w stanie rozpoznać w wszędzie.
W ułamku sekundy światło rozświetliło pomieszczenie,a w oczach dostrzegłam Oscara,który rozmasowywał czubek swojej głowy.
-Przepraszam..- skrzywiłam się i zmrużyłam oczy podchodząc bliżej chłopaka.
-To ja przepraszam..- pokręcił głową i posłał mi lekki uśmiech- Dzwoniłaś do kogoś?
Westchnęłam cicho i usiadłam na kanapie.Przeniosłam zmartwiony wzrok na bruneta,poprawiając przy tym białą koszulkę,która podwinęła się do góry.
-Neymar odebrał..ale...nic nie powiedział i po chwili się rozłączył..
Widziałam jak Oscar uniósł swoją dłoń i chciał wydobyć ze swoich ust choć jedno słowo,jednak przeszkodził mu w tym głośny trzask drzwi.
Przeniosłam w błyskawiczny sposób  wzrok na drzwi w których  dostrzegłam smukłą sylwetkę  mężczyzny.
Zrobił dwa kroki w naszą stronę i zdjął czapkę z głowy ukazując tym samym ciemne włosy i grzywkę która,opadła mu delikatnie na czoło.Jego policzek był czerwony,a na wardze można było dostrzec krew,która spływała wolnym strumykiem po brodzie.Zatknęłam dłonią usta i w ospały sposób uniosłam się z kanapy.
Stałam w miejscu wpatrując się w chłopaka,który niepewnie podszedł w moją stronę.
-No..to może zostawię was samych..- Oscar  poklepał Neymara po ramieniu i wyszedł z pokoju nieco weselszy.
Zacisnęłam mocno wnętrze policzka czując jak łzy nieustannie spływają po moich policzkach.
-Tyle masz mi do powiedzenia?- założyłam ręce na piersi i szlochnęłam cichutko nosem.
Niestety spotkałam się z ciszą,z głuchą ciszą,której tak bardzo nienawidzę..
Złapałam jego dłoń i poszłam w kierunku łazienki.Wzięłam waciki z szafki, wodę utlenianią z apteczki i podeszłam do chłopaka,który usiadł na klapie od toalety.
Obmyłam rany,zadrapania i spojrzałam na niego zmartwionym wzorkiem.
Ten bez słowa wtulił się we mnie i przymknął oczy.Westchnęłam cicho i pogłaskałam go zimną dłonią po głowie.
-Dlaczego to robicie?- zapytałam cicho z nadzieją,że uzyskam jakąkolwiek odpowiedź ze strony chłopaka.
-Po prostu..dla pieniędzy,dla zabawy..
-Dla Zabawy ryzykujesz swoje życie?- spojrzałam na niego.
-Udało mi się pozbyć się tego dupka,ale tylko na pewien czas..Po cholerę on cię przyprowadzał..- pokręcił głową i objął mnie mocno.
-Oscar bardzo dobrze zrobił..
-Proszę Cię nie mów nic mojej mamie..jeszcze tego by brakowało żebym miał ją na karku...-mruknął cicho i zlustrował mnie palącym wzrokiem.
Otworzyłam usta i skinęłam niepewnie głową widząc w jaki sposób na mnie patrzy,to nie była prośba to był raczej rozkaz...

*Następnego dnia*
Z samego rana wróciliśmy do domu,tłumacząc się,że Zayn miał mały problem ze swoim samochodem,a Neymar jako dobry kolega chciał mu pomóc przy naprawie przy okazji zabierając mnie ze sobą.
Nie mam pojęcia jak,ale rodzice uwierzyli w nasze słowa,dzięki czemu mogłam odetchnąć z ulgą.
-Spokojnie mamo..poradzimy sobie..- parsknął ze śmiechem i objął mnie delikatnie ramieniem.-nie będzie was zaledwie jeden dzień!
-No dobrze..- uśmiechnęła się zakładając beżową kurtkę-tylko żadnego jeżdżenia po nocach ze swoją siostrą!
-Masz jej pilnować- wtrącił mój tata i musnął delikatnie moje czoło po czym klepnął chłopaka w ramię.
Otworzyłam przed nimi drzwi i pomachałam energicznie dłonią na pożegnanie.Odprowadziłam wzrokiem tatę i Elisabeth do samochodu i zamknęłam drzwi. Zmrużyłam oczy i odwróciłam się w stronę Neymara,który mierzył mnie swoim wzrokiem.
-Muszę coś załatwić..ale potem spędzimy razem czas,obiecuję..- westchnął z lekkim uśmiechem.
-Możesz,ale ze mną..już nigdzie cię samego nie puszczam-pokręciłam głową i wzięłam kurtkę.
-Laura,ale..
-Nie ma żadnego ale!-zmierzyłam go wzrokiem i podeszłam bliżej.
Uśmiechnęłam się niepewnie i zbliżyłam twarz do jego po czym musnełam delikatnie jego wargi.
Napotkalam się z cichym pomrukiem,który wprawił mnie w lekkie zakłopotanie,powodując tym samym donośnie rumieńce na moich policzkach.Neymar z uśmiechem przejechał kciukiem po zaczerwienieniu po czym wpił się zachłanniej w moje usta.


Untitled


CZYTASZ=KOMENTUJESZ! 


------------------------------------------
Cześć!
Witam wszystkich w nowym rozdziale,nad którym siedziałam większość swojego czasu. 
Ale w końcu udało się go napisać,więc od razu go dodałam!
A więc Neymarowi nic się nie stało,ale jeżeli dobrze czytaliście to złapaliście wątek kiedy powiedział,że pozbył się Alexa,ale tylko na jakiś czas...
Więc jedynie możecie domyślać się,że coś jeszcze się z nim zadzieje :)) 
Więc...
Do zobaczenia! 

środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział XXVI

Nastąpiła grobowa cisza..Jedyne co w tej chwili  słyszałam to cichutkie bicie  mojego serca,które z każdym momentem coraz bardziej przyspieszalo.Skupiony wzrok bruneta dokładnie lustrował twarz rozbawionego Alexa.
-Nie ma mowy!- wycedził przez zęby i mocniej ścisnął moją dłoń.
-Neymar..- parsknął ze śmiechem- może nadzwyczajniej w świecie się boisz?
i am here for you, if you 'd only care.Do moich uszu dotarł lekki zgrzyt zębów chłopaka i cichy pomruk,który wydobył się z jego ust.Zacisnął mocno wargi i puścił moją dłoń po czym szybkim krokiem udał się w stronę swojego samochodu.Poczułam silne ręce na moich biodrach,które odciągnęły mnie bezwładnie w przeciwną stronę.
-Chodź,nie możesz tutaj zostać..- szepnął cicho do mojego ucha i odwrócil energicznym ruchem moje ciało w swoją stronę.
-Nie zostawię go tutaj!- wrzasnęłam ze szklanymi oczami i zmierzyłam palącym wzorkiem mulata.
-Nie chce żeby Ci się coś stało..- mruknął powoli i wyraźnie,powodując tym samym lekki dreszcz,który przeszył się przez moje ciało.
-Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej,po cholerę uczestniczycie w takich wyścigach?- krzyknęłam załamanym głosem i otarłam szybko swoje policzki.
Zayn bez słowa wziął mnie na ręce i razem z Oscarem,który bacznie nam się przyglądał poszedł do swojego samochodu.
Szybkim ruchem zapiął mój pas i wsiadł po drugiej stronie.Usłyszałam  cichy warkot silnika,którego miałam już serdecznie dosyć,  a po chwili głośniejszy pisk opon.
-Jeżeli coś mu się stanie..- zacisnelam wnętrze Policzka i przymknelam oczy z których momentalnie wyleciały łzy- to zapomnij,że kiedykolwiek się znaliśmy..
-kazał mi ciebie stąd zabrać,musiałem to zrobić!- ścisnął mocniej kierownicę w swoich dłoniach i spojrzał na mnie.
-Zawieź mnie do domu..- powiedziałam cicho i schowałam Twarz w dłoniach.
-Mamy jechać do mnie,napisze do twojego taty,że zostałaś u mnie razem z Neymarem na noc..- westchnął i stanął przed swoim domem.

Ścisnelam mocniej kubek z gorącą herbatą nie zważając na ból,który rozprzestrzenił się po moich poduszkach.
Przeniosłam wzrok na mulata,który niespokojnie kręcił się po salonie z telefonem przy uchu.
-I co?
-Nie odbiera..- pokręcił głową i usiadł obok Oscara,który z fascynacją wpatrywał się w swoje trampki.
-Mogłabym obrzucić cię obelgami i niepotrzebnymi komentarzami,ale nie będę bo zdaję sobie sprawę z tego,że po części to też wina Neymara..- powiedziałam cicho i upiłam nerwowo kolejny łyk owocowej herbaty,której smak nie był już tak przyjemny jak kilka godzin wcześniej...
Odłożylam kubek na stoliczek i bez słowa położyłam się na beżowej kanapie.Okryłam się kocem i przymknęłam zmęczone oczy.
Po kilku minutach walki ze swoim pragnieniem,zasnęłam niczym mała dziewczynka..
-To się robi chore..- mruknął z  niezadowolonym głosem Oscar i pogłaskal delikatnie ciepłą dłonią moje udo.
Zayn jedynie pokręcił głową i zamknął się w łazience trzaskajac przy tym głośno drzwiami.

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła, nieprzyjemny mrok opanował całe pomieszczenie, a głucha cisza dala o sobie ciche znaki.Wstałam ostrożnie  z kanapy próbując przy tym nie obudzić chłopaka, który spał przyklejony do swojej ulubionej poduszki.
Położyłam dłoń na stoliku i zaczęłam nią błądzić po drewnianen powierzchni.
Uśmiechnęłam się zwycięsko gdy wyczułam swój telefon,energicznym ruchem wzięłam go do ręki i udałam się na palach do kuchni.
Przejechalam kciukiem po ekranie w celu odblokowania telefonu i natychmiastowo wybrałam numer Neymara do którego bezskutecznie próbował się dodzwonić Zayn..
Pierwszy sygnał...drugi sygnał...trzeci sygnał..
Zacisnęłam mocno spiechrzniete wargi i spróbowałam jeszcze raz..
Przęłknelam głośno ślinę,która zaczęła gromadzić się w moim gardle i zacisnelam mocniej palce na telefonie.
-N..Neymar?



(3) Tumblr


CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

------------------------------------
Witam wszystkich w nowym rozdziale! :) 
Chciałabym wszystkich przeprosić za moją systematyczność (oczywiście potraktujcie to jako sarkazm) 
Powiedzmy,że miałam dużo na głowie,sami wiecie...Szkoła i te sprawy.. 
Poza tym nie byłam pewna czy dalej pisać tego bloga. 
Ale wiele osób zachęciło mnie do napisania kolejnego rozdziału i sama stwierdziłam,że skoro ten blog 
ma dosyć dużo czytelników to nie można tego zmarnować!
Postaram się rozdziały pisać dosyć systematycznie. 
Liczę,że ktoś tutaj jeszcze został!:* 
KOCHAM I DO ZOBACZENIA!

Obserwatorzy