wtorek, 2 września 2014

Rozdział XII

"To niszczyło mnie od środka, a w szczególności, że miałam go na wyciągnięcie ręki. Był mi bliski, a zrazem złudnie odległy. "

 Od czasu mojej rozmowy z Neymar'em minęły już trzy dni.Przez ten cholerny czas, ograniczaliśmy się jedynie do krótkich,kilkusekundowych spojrzeń,które bolały bardziej od jakichkolwiek słów.Czasem kiedy tak się mijaliśmy,przez głowę przechodziła mi myśl "Jakim cudem doprowadziliśmy do czegoś takiego?!".Przecież zawsze tak dobrze dopełnialiśmy się jako rodzeństwo.Nie potrzebowaliśmy słów,aby zrozumieć siebie wzajemnie,wiedzieliśmy kiedy coś któreś z nas trapi,bądź mamy jakiś problem.Sami w sobie byliśmy dla siebie oparciem.I jedna głupota z mojej strony miała to wszystko zniszczyć.Ten filar,który już i tak mocno się chwieje z dnia na dzień,coraz bardziej zbliżając się ku upadkowi.Myślę,że to jedynie kwestia czasu,a nim się obejrzymy,ta niewidzialna nić pomiędzy nami pęknie na zawsze.Bałam się tego.A przede wszystkim bałam się tej cholernej prawdy,która mogła wszystko rozstrzygnąć pomiędzy nami.
-Ziemia do panienki Jackson! - przed swoją twarzą ujrzałam czyjąś wielgachną dłoń,która machała się w tę i z powrotem,jakby był w tym jakiś konkretny cel.Zamrugałam kilka razy swymi oczętami,po czym przeniosłam zirytowane spojrzenie na uśmiechniętą twarz Oscar'a. Takiemu to niewiele do szczęścia potrzeba.
-Gdzie odpłynęłaś? - spytał James z lekkim uśmiechem,który mimowolnie odwzajemniłam. Starałam się teraz z całych sił poprawić relacje między nami.Wkońcu było, minęło.Nie ma co roztkliwiać się nad zgaszonym ogniem i pora pójść do przodu.Tym bardziej,że Rodriguez robi wszystko,aby mnie do siebie przekonać,a co najważniejsze - robi to stopniowo.Powoli,kroczek po kroczku,zbliża się do mnie i nie robi nic na siłę.Chyba właśnie to cenię w nim najbardziej.
- Zamyśliłam się - odparłam,wzruszając przy tym beztrosko ramionami.Wolałam nie poruszać przy tym całym zgromadzeniu tematu mojego fatalnego samopoczucia.Wystarczy mi,że Zayn skacze nade mną cały czas i obchodzi się jak z jajkiem,co mnie niezwykle irytuje.Bądź co bądź, wierzcie mi na słowo,ale Malik potrafi być cholernie upierdliwy.Jak coś sobie postanowi,to będzie to drążyć,nie ważne jak bardzo wkurza wszystkich dookoła,aby tylko osiągnąć swój cel.Czasem tacy ludzie potrafią być naprawdę uciążliwi,a mulat jest tego idealnym przykładem.
-To nie myśl!Żyj chwilą! - zacytował Osc,przeczesując dłonią swoje brązowe włosy - Wkońcu to nasz ostatni dzień tutaj,zróbmy coś szalonego!Nie wiem,pobiegajmy nago po plaży,ukradnijmy parę pamiątek,skoczmy z bandżi,popodglądajmy jakieś fajne laski w przebieralni na plaży...
-Ja dziękuję - mruknęłam z udawanym wyrzutem,na co chłopak przewrócił oczami.
-Wybacz,mój błąd - zachichotał, drapiąc się po karku. - Co nie zmienia faktu,że reszta z moich propozycji jest nader kusząca.
-A w szczególności ta z bieganiem nago - wtrącił się Zayn,machając zabawnie brwiami i patrząc się prosto na mnie.Prychnęłam obruszona,krzyżując ramiona na piersi.
- Zboczeniec - fuknęłam na niego.
- Po prostu mężczyzna - poprawił mnie z tym swoim pełnym wyższości uśmieszkiem.Typowy facet - przemknęło mi przez myśl na co westchnęłam ciężko.Naprawdę czasem się zastanawiam jakim cudem darzę go aż taką sympatią?Serio,jak tak dalej pójdzie,to będę z nim organizować sobotnie piżama party i wydzwaniać w sprawie sercowych rad.Niedorzeczne.
- A widział ktoś wogóle Neymar'a dzisiaj?  - wypalił nagle Oscar, na co niekontrolowanie się spięłam.Miałam lichą nadzieję,że nikt nie poruszy tematu jego osoby w moim towarzystwie, jednak jak widać mocno się przeliczyłam.Z drugiej strony nie miałam za co winić Santos'a - nie wiedział jaka jest sytuacja pomiędzy nami.Miał prawo nieświadomie mnie ranić.
Zgryzłam lekko wnętrze policzka,odchrząkując cicho,udając iż wogóle nie usłyszałam tego pytania.Tak,jasne,najprościej jest uciekać,prawda? - zakpił jakiś głosik w mojej głowie,jednak wzorowo go zignorowałam,nadal ćwicząc swój "warsztat aktorski".Dopiero kiedy na taras zawitała Millie,pozwoliłam aby emocje wzięły nade mną władzę  i momentalnie moje dłonie zacisnęły się w małe piąstki.Nienawidziłam jej.Gardziłam tą wywłoką jak najgorszym gównem na tym świecie.Nigdy nie potrafiłam pojąć skąd biorą się takie fałszywe osoby.Aż się rzygać chce.
- Cześć wszystkim... i Laura - posłała mi krzywy uśmiech,na co zgrzytnęłam zębami,czując jak krew zaczyna buzować w moich żyłach.Rozrąbię jej ten pusty łeb na malutkie kawałeczki,rzucę psu na pożarcie,karzę wyrzygać,pozszywam je i ponownie rozrobię tym razem na mniejsze!
- Millie."Olśniewająca" jak zawsze - rzucił kąśliwie Zayn,nie wiadomo kiedy znajdując się tuż za mną i mocno przyciskając moje plecy do swojego torsu. - Nie wiem jak ty to robisz,ale im częściej cię widzę,tym bardziej zaczynam być za aborcją - odparł swobodnie,tnąc ją na całej linii swoją błyskotliwą ripostą.Jej mina?Bezbłędna!Uśmiechnęłam się chytrze pod nosem,co ją jeszcze bardziej rozjuszyło.Zmrużyła swoje świńskie oczka i wbiła długie,ostre pazury w swoje ramiona. Hmm... czyżby masochistka?
-Malik obrońca uciśnionych - zironizowała,odrzucając na plecy swoje rude kudły.Tylko siekierą je potraktować! - Mógłbyś nie wtrącać się do naszej rozmowy? - spytała słodko,cmokając swoimi wyszminkowanymi ustami.Dam sobie rękę uciąć,że jeszcze tylko kilka lat,a zacznie wspomagać je botoksem.
-Bo co mu zrobisz?Zbombardujesz toną pudru czy powalisz najnowszym eyelinerem? - zakpiłam, na co reszta zaśmiała się głośno.Ha! 1:0 dla mnie,ruda wiedźmo!
-Nieźle kocie - usłyszałam tuż przy uchu,na co uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.Oj tak,właśnie usłyszałam pochwałę od samego Zayn'a Malik'a.Nie powiem,jak najbardziej pojawiła się chora satysfakcja,której swobodnie pozwoliłam wylać się na zewnątrz.
- Złotko,Ja przynajmniej wiem,czym są kosmetyki - zakpiła,podpierając ręce na biodrach. Fuknęłam wzburzona pod nosem,odczuwając coraz większą chęć przeciągnięcia po betonie tym jej wytapetowanym ryjem.
- W "złotko" to ty się możesz zawinąć jak następnym razem będziesz szła na solarium -  odcięłam się,czując jak klatka mulata zaczyna wibrować pod wpływem słodkiego chichotu jaki wydobył się z jego gardła.
Twarz Millie przybrała odcień krwistej czerwieni.Widać,że była na skraju wybuchu,co mnie niezmiernie bawiło.Żebym wiedziała,że tak łatwo jest ją wyprowadzić z równowagi,już dawno bym to zrobiła!
- Pieprz się.Pieprzcie się wszyscy! - wrzasnęła zbulwersowana,po czym z wysoko uniesioną głową wkroczyła do domu,mijając się w wejściu z ,o rzesz kurwa mać z Neymar'em.Chłopak przystanął na chwilę w miejscu oglądając się za rozdrażnioną rudowłosą,po czym łypnął na nas groźnie, napinając swoje mięśnie.Będzie jatka.
- Co jej zrobiliście? - spytał chłodno,na co zadrżałam nieświadomie.Kiedy on się taki stał? Owszem,zawsze miał te swoje humorki,ale nigdy jeszcze nie zachowywał się tak w moim towarzystwie.To bolało.Miałam wrażenie jakbym przestała być już dla niego ważna.Jakby to wszystko co było kiedyś,zniknęło i już nie miało zamiaru wrócić.
- My?Nic - odparł wesoło Oscar, nadal trzymając się za bolący brzuch,co było wynikiem wcześniejszej dawki śmiechu.Oj tak,chyba brunet rżał najgłośniej z tego całego zbiegowiska,tak więc nie zdziwiłabym się,jakby sąsiedzi zadzwonili po policję,chcąc zgłosić jakieś dziwne dźwięki wydobywające się z naszej posiadłości.Seriously.
- Uważasz,że to kurwa zabawne?! - fuknął wściekle Neymar,powoli podchodząc w stronę Santos'a,który zamarł,widząc postawę przyjaciela.W życiu bym nie powiedziała,że brunet może zachować się w taki sposób.Powoli naprawdę zaczynało mnie to przerażać.Dzieje się z nim coś złego,a ja w tym momencie nawet nie potrafię mu pomóc.Czuję się żałośnie.
- Opanuj się Neymar! - upomniał go Zayn,stając na przeciw chłopaka. - Sama zaczęła.My tylko odpłaciliśmy jej pięknym za nadobne - wyjaśnił,ściągając swoje brwi,przez co na czole utworzyła mu się pojedyncza zmarszczka.Jak widać,Neymar'a to jedynie jeszcze bardziej rozwścieczyło, gdyż podszedł do mulata i zmierzył go nienawistnym spojrzeniem,zaciskając mocno swoją szczękę,która w tym momencie się ostro zarysowała.
- Błagam nie...- szepnęłam na tyle cicho,bym tylko ja to mogła usłyszeć.Ledwo zdążyłam wypowiedzieć te słowa,a Zayn został pchnięty do tyłu przez silne dłonie chłopaka.Jego włosy podskoczyły mocno do góry,natomiast usta zacisnęły się w cienką linię.Obaj wyglądali jakby mieli zamiar rzucić się do swoich gardeł i zrobić z nich sitko do robienia frytek.
-Nie wpierdalaj się Malik! - warknął rozdrażniony Neymar,oddychając ciężko.Wyglądał jakby panował nad sobą ostatkami sił.Nie mogłam dopuścić do dalszego rozwoju wydarzeń pomiędzy nimi.To by się źle skończyło dla obu stron.Dla dwóch najważniejszych osób w moim życiu,przez które czuję się cholernie rozdarta i zagubiona.
- Neymar przestań - szepnęłam cicho,zwracając tym samym uwagę wszystkich.Wokół nas zapanowała nienaturalna cisza,co mnie jeszcze bardziej zdekonspirowało.Zgryzłam w zdenerwowaniu wargę,zastanawiając się co też takiego powinnam zrobić.Brawo idiotko! Zareagowałaś,choć sama nie wiesz jak teraz postąpić.Postawa po prostu so epic! - -Porozmawiajmy - palnęłam,nim zdążyłam ugryźć się w język.Kurwa.Jak to się skończy,to przypieprzę sobie czymś ostrym w łeb - tak żebym poczuła.Sądzę,że dobrze mi to zrobi.
Brunet przyglądał mi się w ciszy,przewiercając mnie swoim ostrym spojrzeniem,zupełnie jakby rozpatrywał w głowie moją propozycję.Przez chwilę miałam wrażenie,że obrzuci mnie niezbyt przychylnymi epitetami i odwróci się do mnie plecami,jednak nic takiego nie nastąpiło.Bez słowa złapał mnie za dłoń i poprowadził w stronę wyjścia,ciągnąc za sobą niemal przez pół osiedla. Szłam za nim w ciszy.Czułam niezwykłe zirytowanie,aczkolwiek w tamtej chwili ani myślałam o przeciwstawieniu mu się - zapewne nie skończyło by się to dla mnie happy endem.Dopiero kiedy zaczęliśmy mijać dobrze znany mi pas sklepów,zatrzymałam się gwałtownie,wyrywając dłoń z jego natarczywego uścisku.Chłopak momentalnie obejrzał się przez ramię,wbijając we mnie swoje zirytowane spojrzenie.Och,a więc teraz działam mu na nerwy?
Na jego czole pojawiła się pojedyncza zmarszczka,co było wynikiem ściągnięcia brwi.Przez jego mimikę twarzy co chwila przemykał jakiś dziwny cień.Zupełnie jakby chciał coś powiedzieć,ale nie mógł znaleźć w sobie na tyle odwagi,aby to zrobić.
-Co to miało być? - spytałam spokojnie.Aż za spokojnie,co jak widać zaskoczyło również mojego towarzysza.Neymar stanął ode mnie jedynie o jakieś pół kroku dalej,przez co dokładnie mogliśmy obserwować siebie nawzajem.On mnie,ja jego.Jak dla mnie było to niezbyt przyjemne położenie,ale ani myślałam tego przerwać.Tym razem doprowadzimy to do końca.
-Mógłbym się ciebie zapytać o to samo - syknął zdegustowany,chowając dłonie do kieszeni swoich ciemnych dżinsów. - Co jej zrobiliście?
Prychnęłam głośno,ściągając usta w wąską linię.This is fucking joke?!Proszę jaki się opiekuńczy zrobił!Cud miód chłopak po prostu!
-Skąd założenie,że to my jej coś zrobiliśmy? - odparowałam,krzyżując wyzywająco ramiona na piersi.Drażniło mnie,że tak bardzo się nią przejmował.Przecież to była tylko jego znajoma,więc po jaką pieprzoną cholerę się w to wtrąca?Chłopak uśmiechnął się kpiąco,mrużąc swoje rozkoszne, czekoladowe oczka.
-Może stąd,że po rozmowie z wami wyszła zdenerwowana? - zironizował,patrząc się przy tym na mniejakby miał do czynienia z niespełna rozumu osobą. - Nie jestem ślepy Laura,od samego początku jej nie lubiłaś i wierz mi,że nie trudno było się tego domyślić - stwierdził arogancko,na co ja zadrżałam delikatnie. - Za co ty jej tak nienawidzisz?Cholera!Przecież mogłabyś chociaż udawać,że ci nie przeszkadza,ale ty na każdym kroku musisz uprzykrzać jej życie!Wiesz jak ona się czuje?Nikogo tu praktycznie nie zna i do tego ty zachowujesz się jak jakiś rozwydrzony bachor,tylko dlatego, że nie pasuje ci jej towarzystwo! - wyrzucił z siebie na jednym wdechu, natomiast ja,słuchałam tego z lekko rozchylonymi ustami.To jest jakiś pieprzony sen.Błagam.  Powiedzcie, że tak.
Przez dłuższą chwilę stałam w ciszy,wpatrując się w niego swoim zbolałym wzrokiem.Nie mogłam pojąć,jak on mógł być aż tak ślepy?Czy on naprawdę sądzi,że to wszystko,to moja wina? To bolało.I to cholernie.Czułam się,jakbym traciła grunt pod nogami,jakby moje serce miało ochotę już na zawsze mnie opuścić i nigdy nie wrócić.A wszystko przez jego raniące słowa.Co ty ze mną robisz Neymar?Czemu muszę w taki sposób na ciebie działać?Nie widzisz jak mnie to krzywdzi?Błagam,uwolnij mnie ze swoim sideł,nie chcę już czuć.Chcę żyć normalnie,tak jak dawniej.
- Nieważne - wyszeptałam cicho i szybko odwróciłam się na pięcie,gdy poczułam jak do oczu napływają mi łzy.Dałam sobie słowo,że się więcej przy nim nie rozkleję.Chcąc tego dotrzymać, ruszyłam szybkim krokiem w stronę powrotną,pragnąc jak najprędzej znaleźć się w swoim niewielkim pokoju.Potrzebuję izolacji.Samotności w czterech ścianach.Tylko to jest mi teraz niezbędne do przetrwania.
- Jasne!Najlepiej jest uciekać od problemów! - warknął wściekły chłopak,przez co kilkoro przechodzących ludzi spojrzało się na nas z zaciekawieniem.Pewnie wyglądaliśmy dla nich jak para kochanków,która pokłóciła się o jakąś głupią błahostkę i lada chwila się pogodzi z szerokimi uśmiechami na ustach.Zaśmiałam się gorzko w duchu z tej pierdolonej ironii mojego życia.Ile ja bym dała,żeby właśnie tak było - przemknęło mi przez myśl,na co poczułam ucisk w klatce piersiowej.Przecież nie pragnęłam zbyt wiele.Chciałam być jedynie szczęśliwa u boku osoby, która jest najbliższa memu sercu.Chciałam budzić się co rano tylko po to,by móc ujrzeć ten piękny uśmiech na jego twarzy,pragnęłam  bez słowa móc wtulić się w jego szerokie ramiona i mieć świadomość tego,że ochroni mnie przed całym złym światem,moim marzeniem było po prostu czuć,że jest blisko mnie i mu na mnie zależy.Czy to tak wiele?Najwyraźniej nie zasługiwałam na to.Neymar był dla mnie czymś nieosiągalnym,o czym mogłam jedynie marzyć i śnić.To niszczyło mnie od środka,a w szczególności,że miałam go na wyciągnięcie ręki.Był mi bliski, a zrazem złudnie odległy.
-Laura do cholery! - poczułam mocny ucisk na ramieniu,a po chwili zostałam gwałtownie pociągnięta do tyłu,w wyniku czego wpadłam prosto w ramiona lekko zdyszanego Neymar'a. Zamrugałam zdezorientowana powiekami,patrząc się tępo na jego nieodgadnioną twarz.Zaraz... biegł za mną?Przez cały ten czas?!
- Ja...
- Nie! - warknął, przerywając mi. - Teraz ja mówię,ty siedzisz cicho i grzecznie posłuchasz mnie do końca - odparował stanowczo,patrząc się prosto w moje oczy. - Wiem,że w ustach kobiety słowo "nieważne" oznacza "Byłeś za głupi by zrozumieć za pierwszym razem więc nie ma sensu tego powtarzać",ale od ciebie słyszą to ostatnio zbyt często.Sądzę nawet,że już przedawkowałaś - stwierdził poważnie,na co ja zgryzłam w zdenerwowaniu wargę,odwracając od niego swój zaszklony wzrok. - Patrz na mnie - wyszeptał,ujmując dłonią mój policzek,zmuszając mnie tym samym,abym utkwiła spojrzenie w jego brązowych tęczówkach,jednocześnie ocierając łzę jaka zmoczyła moją fakturę skóry.
- Być może nie rozumiem za wiele.Być może jestem tępym chujem i zachowuję się jak dupek, kiedy tylko przychodzi najmniej odpowiedni moment.Ale nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło żeby cię skrzywdzić.Sama myśl,że mogłabyś przeze mnie cierpieć... to powoduje,że czuję się jak nic nie warty śmieć - wykrzywił swoje usta w bolesnym grymasie,delikatnie gładząc dłonią moje ramię. - Nie znoszę patrzeć jak masz w oczach łzy.I choć może wyda ci się to dziwne,ale czasem nawet godzinami potrafię przesiedzieć w swoim pokoju i bez celu gapić się na twoje zdjęcie,które wisi na ścianie.Jesteś jedną z najlepszych rzeczy jakie spotkały mnie w życiu.Chcę cię chronić przed całym złem na tym świecie,wydajesz mi się taka cholernie krucha... - kiedy to mówił,w jego tęczówkach pojawiały się dziwne ogniki.Był taki przejęty kiedy to mówił,mimo że jego twarz pozostawała niewzruszona...Te wszystkie uczucia słychać było w jego zachrypniętym głosie, pokazywał to poprzez małe gesty,takie jak gładzenie moich pleców,czy też patrzenie mi prosto oczy.Nawet nie potrafię opisać słowami tego,co się wtedy działo wewnątrz mnie.Czułam jak stado motyli pieści moje podbrzusze,jak serce stopniowo przyśpiesza z każdym jego słowem,jak oczy z fascynacją chłonął każdy skrawek jego przystojnej twarzy.Kochałam w nim wszystko. Jego włosy,oczy,usta,głos,lekki zarost,szerokie ramiona,ciepłe dłonie,tą opiekuńczość jak i jego egoizm. Tak,nawet jego wady były dla mnie czymś niezwykłym,co z punktu widzenia innej osoby było czymś zupełnie niepojętym.
- Kiedy ty kurwa w końcu zrozumiesz,że się o ciebie cholernie troszczę? Że pragnę twojego szczęścia? - kiedy to mówił,przyciągnął mnie mocno do siebie i schował twarz w moich włosach, mocno zaciągając się ich zapachem.Zarumieniłam się mocno na ten gest,zdając sobie sprawę,że już od dłuższego czasu stoimy tak blisko siebie.Poczułam jak moje ramiona pokrywa gęsia skórka,która pojawiła się z dziwnego podniecenia,jak i ekscytacji.Uczepiłam się go w pasie swoimi kruchymi ramionami,zupełnie jakbym nie miała zamiaru go już nigdy puścić.Po raz pierwszy czułam się tak bezpiecznie. - Chcę spełnić twoje marzenia Laura.Zrobię wszystko,bylebyś była szczęśliwa - wyszeptał miękko,całując mnie jednocześnie w czoło.Przymknęłam powieki, zaciągając się jego wspaniałym zapachem.Tylko on pachniał w taki sposób.Piżmem i cynamonem,pomieszanym z miętą i dymem papierosowym.Coś niesamowitego.
Moim marzeniem jesteś Ty...
-Po prostu się więcej nie kłóćmy - szepnęłam,mimo iż pragnęłam powiedzieć zupełnie co innego.
Untitled

Untitled

---------------------
PRZEPRASZAM,przepraszam i jeszcze raz przepraszam!
Zdarzyła się taka sytuacja,że nie miała internetu przez kilka dni i nie miałam możliwości wstawienia rozdziału,
ale dzisiaj mam wolny czas bo są luzy w szkole więc wstawiam nowy rozdział!
Proszę Was bądźcie dla mnie wyrozumiali!
Kocham i powodzenia w szkole!:** 

9 komentarzy:

  1. Świetnee *-* /Nel

    OdpowiedzUsuń
  2. zjebane w chuj ;// // Mechi ;33

    OdpowiedzUsuń
  3. Zjebane? Tu nic nie jest zjebane, złe, głupie! Tu wszystko jest boskie wspaniałe kochane takie aw..*.*
    I jeszcze ten cynamon. Pewnie nie ogarniesz o co chodzi, ale to moje wspomnienia z tych wakacji.
    Ten pieprzony cynamon :) To jest bardzo fajny blog <3
    Kocham go i podle mnie Zayn i Neymar Oscar i Jeams dużo tych osób :) Ale oni dają tu wszystko co potrzebne ;D
    Uwielbiam tego bloga, a to z Rudą Suką, boskie *.**.*
    Emaizing ;*****
    Czekam na nexta. Mam nadzieje że będzie szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. no poprostu UWIELBIAM CIĘ <33 ch*j że nie był internetu warto było czekać *.* / Ada

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuuudddnyyy *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski i to jak :) a hejtami się nie przejmuk bo hejty muszą być

    OdpowiedzUsuń
  7. JPRDL ... Nie no... jprdl ... :3

    Jak ty to robisz, ze ja znowu zaniemówiłam :o <3
    To jest takie boooskie..
    Zayn, Ney, Osc i James i to wszystko i Laura i ta RUDA DZIWKA <3
    To było najlepsze co mnie dzisiaj spotkało <3
    TWÓJ BLOG TO JEDNA Z NAJLEPSZYCH RZECZY W MOIM ŻYCIU <3
    Nie no to było coś, takiego PIĘKNEGO I EKSCYTUJĄCEGO <3
    A to w tym parku i jak ona z nim .. I to oni ... BOOOSKIE *.*
    Nwm co pisać ... ZAJEBIASZCZE :3

    Nie szkodzi, ze nie dodałaś wczesniej, najlepsze to, że DODAŁAŚ TERAZ !! <3
    KOCHAM CIĘ I CHCĘ NEXTA PLISSS :*

    Piękne nic więcej nie mam do dodania . Amen <3

    OdpowiedzUsuń
  8. mmm, rozkręca się :3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy