środa, 22 października 2014

Rozdział XXII

*trzy dni później*
Siedziałam nerwowo na śnieżno-białej kanapie,popijając ciepłą herbatę z miodem i cytryną w moim ulubionym czerownym kubku.Zacisnęłam kurczowo palce na gorącym przedmiocie nie zważając na to,że moje palce robią się coraz bardziej czerwone.
-Ej...-usłyszałam cichy szept tuż nad moim uchem.-Co się dzieje?-brunet usiadł przede mną i splótł troskliwie nasze dłonie.
-Za nie całe dwie godziny moje szczęście się skończy.-wyszptałam ciężko wlepiając oczy w nasze ręce które w tej chwili tworzyły jedną całość.
-Laura...Nie bądź smutna.-chłopak przełożył swoją ciepłą dłoń na mój policzek i zaczął delikatnie jeździć kciukiem w lewo i prawo co spowodowało u mnie dość donośny rumieniec.Boże czemu on tak na mnie działa?
-Jak chcesz to możemy powiedzieć rodzicom.-energicznie zmniejszył odległość pomiędzy nami,cały czas nie spuszczając swojego palącego wzroku z moich oczu.
-Oni tego nie zrozumieją,a nawet jeżeli powiemy...To co jeżeli będą próbowali nas rozdzielić?-podniosłam z trudem oczy na Neymar'a który bezradnie błądził wzrokiem po pokoju u trzymał lewą dłoń na moim kolanie.Westchnęłam niemal niesłyszalnie i szybkim ruchem wpadłam w ciepłe ramiona chłopaka.
-Damy sobie radę.-mruknął ciężko całując czubek mojej głowy,myśl,że mój tata z Eliz nie długo będą w domu wprawiała mnie o dreszcze i ból serca.Ale wiem,że z Neymar'em jakoś sobie poradzimy,na pewno...
Pewnie zastanawiacie się czemu nie chce im nic powiedzieć?Znam swojego ojca,mogę się założyć,że wpadnie w histerię,zacznie mnie pouczać i tłumaczyć,że Neymar to mój brat i nie mogę z nim być,ale ja nic na to nie poradzę.Po prostu go kocham...


Usłyszałam cichy skrzyp drzwi a chwile później donośne śmiechy i rozmowy dobiegające z przedpokoju.Zacisnęłam mocno wnętrze policzka i ciężkim ruchem wstałam z łóżka opuszczając czarną koszulkę która niebezpiecznie podwinęła się ku górze.
-Dzieci już jesteśmy!-usłyszałam dobrze mi znany głos Eliz,przeczesałam dłonią moje długie,ciemne włosy i wolnym krokiem udałam się do następnego pomieszczenia.
-Cześć.-mruknęłam cicho opierając się o bordową ścianę w przedpokoju.Zacisinęłam kurczowo dłonie w małe piąstki i podniosłam wzrok na stojące na przeciwko mnie osoby.
-Skarbeńku przepraszam Cię,że nie mogłem przyjechać dwa dni wcześniej,wszystkie bilety były już zarezerowane no i...-zaczął nerwowo temat  podchodząc do mnie bliżej.
-Tato...jest okej.-posłałam mu z trudem ciepły uśmiech i wtuliłam się w jego ciepłe ramiona,może i trochę mi go brakowało...
-Widzę,że Neymar o Ciebie dbał,już mało co widać siniaki.-szepnął tóż nad moją głową i delikatnie odsunął się ode mnie tak aby dobrze widzieć moje oczy,w których pojawiły się łzy.
-Proszę Cię nie rozmawiajmy o tym,było minęło.-przetarłam mokry i zarazem zaczerwieniony policzek kciukiem i uniosłam lekko kąciki ust patrząc na Elizabeth która stała za plecami taty.Mam dość rozmawiania na ten temat,zwłaszcza,że przez trzy dni musiałam słuchać Neymar'a,który dał mi do zrozumienia,że planuje zabić i posiekać na kawałki tego chłopaka,co jak co,ale założylabym się,że Neymar nigdy w życiu by tego nie zrobił!Chyba..
Chwilę później siedzieliśmy w pokoju i w ciszy popijaliśmy ciepłą herbatę z cytryną,ugh jak ja nienawidzę takiej ciszy!
-A gdzie Neymar?-usłyszałam cichy głos Eliz która przerwała niezręczną sytuacje,gdy tylko usłyszałam jego imię moje serce ustało a ręce zaczęły nieznacznie drżeć.
-Nie...-zaczęłam nerowo,ale już po chwili usłyszałam glos bruneta dobiegający ze schodów,przeniosłam wzrok na chłopaka który zbiegał z piętra zakładając energicznie szarą koszulkę na siebie.
-Dzień dobry,przepraszam,ale brałem prysznic.-zaśmiał się pod nosem i energicznie przytulił Elizabeth a następnie podał rękę mojemu ojcu.Coś mi się wydaje,że to będzie najgorsza a zarazem najdziwniejsza kolacja jaką przeżyłam.

Zacisnęłam kurczowo dłonie na białej pościeli która znajdowała się na moim dużym łóżku,przerwóciłam się na drugi bok łapiąc się za obolałą głowę.Spuściłam głośno powietrze z ust i wlepiłam swój wzrok w sufit który wydawał się w tym momencie bardzo interesujący.
Zwlekłam się z łóżka i powedrowałam do łazienki,przemyłam energicznie twarz zimną wodą i wytarłam się o różowy ręcznik który wisiał po lewej stronie.
-Nie śpisz jeszcze?-usłyszyłam cichy szmer dobiegający z mojego łóżka.
-Przestraszyłeś mnie.-zaśmiałam się cicho i mozolnie usiadłam na materacu obok chłopaka.
-Kocham Cię.-przeniosłam wzrok na Neymar'a i cichym szeptem odpowiedziałam mu to samo a juz po chwili nasze usta złączyły się w jedną całość...
Untitled

Selena💕 | via Tumblr

--------------------
Du dupy 
smutno mi 
ponieważ
ten rozdzia w ogóle mi nie wyszedł 
lel 
pewnie jesteście źli...:((( 
Może faktycznie zawiesze tego bloga,bo już slabo pisze... 
:((((((((((((((( 

poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział XXI

~Neymar~
Usiadłem zrezygnowany na ławce obok lampy która rozświetlała mały park w którym się znajdowałem.Przygryzłem mocno wnętrze policzka i spojrzałem na Santos'a który usiadł koło mnie,byliśmy zmęczeni i wyczerpani,do tego nie znaleźliśmy jeszcze Laury.
-James coś napisał?-otarłem lekko kilkudniowy zarost który widniał na mojej brodzie,zerkając co chwile na chłopaka.
-Nic nie pisał.Słuchaj...A w ogóle myślałeś nad tym,że Laura mogła gdzieś wyjechać czy coś?Pokłóciliście się?-schował telefon do lewej kieszeni swoich granatowych spodni i zwrócił się w moją stronę.
-Wyszedłem rano,jak wróciłem już jej nie było.Nie zamieniliśmy dzisiaj ze sobą żadnego słowa.-wyszeptałem ledwo przez gardło,moje serce coraz bardziej się zaciskało a przez ciało przechodził nieprzyjemny dreszcz którego cholernie nienawidziłem.Obieciałem jej,że zawsze będę przy niej,że będę ją przed wszystkim chornić,jak widać nie umiem dotrzymać najprostszego słowa.
-A może coś jej się stało?-położył swoją dłoń na moim ramieniu i spojrzał na mnie z żalem podając do ręki butelkę wody,upiłem szybko łyk cieczy i zerwałem się gwałtownie z ławki.
-Jeszcze raz objedziemy miasto.-powiedziałem stanowczo,zerknąłem  przez ramię na chłopaka i razem z nim wsiadłem do czarnego Audi.

-Wjedź jeszcze w tę uliczkę.-usłyszałem głos przyjaciela który wskazał palcem ciemną drogę na przeciwko nas,bez zastanowienia wjechałem tam gdzie mi wskazał.Ustałem na środku i zacząłem energicznie się rozglądać we wszystkie możliwe strony.Cholerna duża mgła,która roznosiła się po całym mieście zasłaniała wszystko co się dało!
Do moich uszu napłynął dźwięk ulubionej piosenki Oscar'a,odwróciłem się w stronę bruneta i zacząłem dokładnie lustrować jego twarz.Santos głośno przęłknął ślinę która zgromadziła mu się w buzi i odebrał telefon.
-Już jedziemy!-krzyknął głośno rzucając telefon do plecaka,odrazu przekręciłem kluczyk w stacyjce i z piskiem opon ruszyłem przed siebie.
-Gdzie mam jechać?-zapytałem nerowo,mocniej ściskając kierownice która co chwila obracała się w lewo i prawo pod wpływem moich ruchów.
-Do szpitala na Betrown.-wypuścił energicznie powietrze z ust i przeczesał dłonią swoje włosy wzdychając przy tym głośno.
-Jak to do szpitala?!-moje serce przyspieszyło nieznacznie,a ręce zaczęły drżeć,do szpitala?
-Nie wiem,Zayn dzwonił,że mamy przyjechać do szpitala nic więcej nie wiem.-powiedział ściszonym głosem,ściskając mocniej dłonią skórzany fotel.

Biegnąłem przez wszystkie korytarze jakie były w tej placówce,kurwa więcej nie mogli zrobić?
Wreszcie dotarłem na wskazane mi wcześniej miejsce i ujrzałem siedzącego pod ścianą mulata.Szybkim krokiem podeszłem do niego,nie czekając a ni chwili  na Oscar'a który nie zadążał za moim tempem.
-Mów co się dzieje.-warknąłem głośno z trudem powstrzymując nerwy.
-Słuchaj.-przeniósł wzrok na mnie i mozolnie się podniósł,dzięki temu mogłem dokładniej przyjrzeć się dziwnym ognikom w jego oczach.-Znalazłem Laurę nie daleko grobu jej matki,jacyś kolesie byli z nią,ona-a leżała na ziemi,była cała we krwi.Gdy mnie zobaczyli zwiali,nie mam pojęcia kto to był.-spuścił głowę  z trudem powstrzymując dłonie które jak zauważyłem drżały nieznacznie z niewiadomego mi powodu.
Oparłem się o ściane i kurczowo napiąłem mięśnie,próbując powstrzymać  łzy które napływały mi do oczu.
To wszystko moja wina,po co wyszedłem?Dlaczego ją zostawiłem?Nie będę w stanie sobie tego wybaczyć do końca swojego marnego życia...

~Laura~
Rozejrzałam się z trudem dookoła siebie,znajdowałam się w wielkiej,bardzo dobrze oświetlonej sali.Po swojej lewej stronie zobaczyłam wysoką  kobietę o czarnych włosach,ubraną w biały strój a nad jej piersią wisiała plakietka,która jak widać świadczyła o tym,że jest pielęgniarką.
Złapałam się za obolałą głowę i z trudem podniosłam się do siadu,krzyżując przy tym energicznie nogi.
-Przepraszam,ale Pani brat dopytuje się ciągle o Panią,za Pani zgodą mogę go wpuścić na dwie minutki.-uśmiechnęła się do mnie miło i uchyliła lekko zielone duże drzwi.
-Tak,dziękuje.-odpowiedziałam cichutko bawijąc się nerowo palcami.
Myśl,że zaraz zobaczę Neymar'a,przyprawiała mnie o lekkie dreszcze.
Zacznie się tłumaczenie,głupia gatka i temat o domniemanej zdradzie,tak jakby zdradzie...
Usłyszałam cichy skrzyp drzwi,a dosłownie po chwili poczułam ciepłą dłoń bruneta na mojej.
Z trudem podniosłam wzrok na Neymar'a, w jego oczach widziałam znowu smutek i łzy,których tak cholernie nie lubiałam.
-Przepraszam.-usłyszałam cichy szept który  ledwo dotarł do mojego ucha.Ścisnęłam mocniej rękę chłopaka i podniosłam lekko kąciki ust.
-To tylko moja wina.-powiedziałam ściszonym głosem spuszczając wzrok na moje palce które w tym momencie wydawały się najbardziej interesujące.-Wiesz...widziałam jak przytulałeś się z inną dziewczyną w parku,Neymar...Ja zrozumiem jeżeli,mnie nie kochasz,nie będę cię trzymać na siłę.-ciągnęłam dalej  ze spuszczonym wzrokiem,ściskając mocniej poszewkę w mojej dłoni.Co jak co,ale ja zawsze wybieram najlepszą sytuację do takich wyznań!
-Jaką dziewczyną?-zmarszczył swoie idealnie proste brwi lustrując dokładnie moją twarz.-Boże,Laura..Nathalie...Nathalie to moja znajoma,w sobotę jej mama umarła,a ona kompletnie się załamała.Chciałem ją tylko wesprzeć-zaczął delikatnie gładzić kciukiem moją obolałą rękę.-bardzo Cię kocham.-dodał po chwili i energicznym ruchem złączył nasze usta w pocałunku.
-Mogę wiedzieć kto ci to zrobił?-usiadł tóż obok mnie na białym jak śnieg materacu.Poczułam jak miętowy oddech chłopaka oplata moje ramiona a jego ręce wędrują po moich.
-Możemy narazie o tym nie rozmawiać?-położyłam głowę na jego ramieniu i przetarłam kciukiem mokry policzek.
Spojrzałam się na uchylające się drzwi,a po chwili ujrzałam w nich Zayn'a.
Zerknęłam ukratkiem na Neymar'a i delikatnie pokiwałam głową w jego stronę.
Brunet z czułością musnął czubek mojej głowy i już po chwili znaleźliśmy się sami w pokoju,tylko ja i Zayn.
Przez chwilę w sali była idealna cisza,jedynie co słyszałam to tylko niespokojnie bicie mojego serca i głupie myśli które tkwiły cały czas w mojej głowie.
-Przepraszam,wiem,że wszystko spieprzyłem.-podszedł powolli do mojego łóżka drapiąc się przy tym nerwowo po głowie.No masz rację!-odezwał się cichutki głos w mojej głowie.
-Teraz to się nie liczy,bo dzięki tobie znajduje się tutaj a nie w jakimś starym,opuszczonym domu albo co gorsza w trumnie.-uśmiechnęłam się lekko i puściłam w jego stronę oczko.-Zacznijmy naszą przyjaźń od nowa.

Untitled

Life in the dark | via Tumblr

----------------
JEJU,badzo was przepraszam,że tak długo nie pojawiał się rozdział...
Jest mi przykro,bo pewnie na tym rozdziale bardzo się zawiedziecie...:c
Kurczę://
Nie umiem pisać xd
Ale jest mi bardzo,że pod ostatnim rozdziałem jest o ile się nie myle 26komentarzy,to bardzo dużo.
Dziękuje,jesteście kochane!:* 
Gdyby tyle  było pod każdym rozdziałem *-*
Dobra Laura skończ xdd 
Kocahm,papa!:*

niedziela, 5 października 2014

Rozdział XX



Przeczytaj ważną notatkę pod rozdziałem!



Rano obudziłam się nadzwyczaj wypoczęta i do tego strasznie szczęśliwa.Przetarłam piąstkami oczy i usiadłam w siadzie skrzyżnym na materacu kurczowo przyciągając do siebie nogi.Podniosłam lekko kąciki ust i położyłam palec na moich wargach gdzie wczorajszego wieczoru łączyły się razem z Neymar'em w jednym pocałunku,zjechałam palcem aż do szyji gdzie wczoraj leżały ciepłe ręcę bruneta.Wczorajszy wieczór był jak z bajki,może i jeszcze lepszy. 
Położylam stopy na zimnej podłodze,podreptałam po szlafrok do łazienki i powolnym krokiem zeszłam  na dół.
W pokoju,w salonie,w łazience,w kuchni,wszędzie było pusto.Jak widać Neymar gdzieś wyszedł. 
Sięgnęłam z lodówki sok pomarańczowy i usiadłam na blacie upijając łyka zimnej cieczy,włożyłam ręke do lewej kieszeni mojego szlafroka i po chwili wyjęłam z niej Iphona.Przejechałam delikatnie opuszkiem palca po ekranie w celu odblokowania telefonu i ujrzałam na wyświetlaczu  dwa nieodebrane połączenia i sms.
Dwa nieodebrane połączenia od Marc'a i sms od Neymar'a,nie zastanawiając się ani chwili dłużej odczytałam sms'a od chłopaka. 
'Przepraszam,musiałem wyjść,nie długo wrócę,kocham cię.'
Ostatnie dwa słowa zdecydowanie podobały mi się najbardziej!Mruknęłam cicho pod nosem  i udałam się do łazienki wziąść ciepły odprężający prysznic,który w tym momencie był mi potrzebny.


UntitledZamknęłam drzwi od domu biorąc głęboki wdech,myślę,że poranny spacerek dobrze mi zrobi!Założyłam torbę przez ramię i powędrowałam prosto przed siebie.Przeczesałam dłonią swoje długie ciemne włosy,następnie spięłam je w lekkiego koczka.Do moich uszów dotarł dźwięk mojej ulubionej piosenki,która służy mi jako dzwonek.                              
-Czemu się nie odzywasz?-usłyszałam niski głos mulata,który wyprzedził mnie swoim pytaniem.
-Może tak cześć?-mruknęłam cicho drapiąc się nerwowo po głowie-przepraszam...Jakoś nie miałam czasu.-dodałam szybko,siadając na ławce obok wielkiego dębu.
-Za pół godziny u mnie,rozumiemy się?-powiedział oschle wypuszczając przytym głośno powietrze z ust.
-Dobrze najaśniejszy Panie.-zachichotałam cichutko i się rozłączyłam.
Uśmiechnęłam się sama do siebie odgarniając niesforny kosmyk włosów za ucho,coś czuje,że będę musiała się tłumaczyć!
Oparłam głowę o ręcę i zaczęłam błądzić wzrokiem po parku,miło było znowu zobaczyć biegające dzieci z piłką,plotkujące przyjaciółki,właścieli bawiących się razem ze swoimi pupilami,zakochaną na zabój parę która łączy się w jednym uścisku...
Zaraz,zaraz...Ciemne włosy które przykrywała szara czapka Jordana,dobrze mi znane czarne spodnie,biała koszulka która idealnie opinała jego każdy mięsień,czy to nie...
Zmarszczyłam maksymalnie swoje czarne brwi i otworzyłam niedowierzająco usta,czy to nie Neymar?Jeżeli to on to w takim razie co to za dziewczyna?Jeżeli mnie zdradza?W sumie nie zdzwiłabym się,laska miała nogi modelki,ładny odcień włosów i markowe ubrania,czego chcieć więcej...Nie zwlekając ani chwili dłużej zeszłam z ławki i opuściłam niezauważalnie park,szybkim tempem zaczęłam kierować się wprost do mieszkania Malik'a.Z trudem powstrzymując łzy które same ciekły mi z oczu,dotarłam na miejsce.
Otarłam mokry policzek i przycisnęłam lekko guzik od domofonu,słysząc dźwięk który sygnałuje o otwarciu drzwi,szarpnęłam za nie i szybkim krokiem powędrowałam na trzecie piętro.
Mulat słysząc moje kroki uchylił  lekko drzwi,nie mając żadnych skrupułów weszłam do mieszkania i ustałam na środku przedpokoju,z trudem powstrzymując nerwy.
-Może wejdziesz?-zauważyłam wychodzącego z pokoju Zayn'a który co chwila maczał usta w szklance,w której znajdowało się piwo.
-Mów o co chodzi bo nie mam czasu.-syknęłam cicho zaciskając mocniej wnętrze policzka.
-Wiesz co Laura,nie odzywasz się do mnie,nie dzwonisz,nie piszesz,martwię się o Ciebie.-szepnął powoli stawiając dwa kroki w moją stronę.-nie rozumiesz tego?-zmniejszył szybko odległość pomiędzy nami i ustał na przeciwko mnie.-spójrz na mnie.-podniósł lekko kciukiem moją brodę,patrząc dociekliwe w moje oczy.Jego palec zaczął dokładnie badać mój spiechrznięty policzek,zaś druga ręka błądziła po moim nagim ramieniu.Nim się objerzałam ciepłe wargi chłopaka złączyły się razem z moimi oddając namiętny pocałunek. 
-Nie!-odrzuciłam mocno chłopaka do tyłu i otarłam wilogtne usta rękawem swojego sweterka.
-Laura...-zaczął spokojnie nerwowo bawiąc się palcami. 
-Nic już nie mów.-wycedziłam przez zęby i szybko opuściłam pomieszczenie.
Nie rozumiałam zachowania Zayn'a,zachował się jak zwykły egoista,tak zachowuje się przjaciel?


Dochodziła dwudziesta druga,o tej porze niebo było już ciemne a na nim pojawiały się liczne jasne gwiazdy,ulice były już puste,jedynie co słyszałam to niespokojne bicie swojego serca.Zimny wiaterek delikatnie gładził moje plecy a do uszu dobiegał cichy szum samochodów z oddali.
Pociągnęłam cicho nosem siadając na ławce obok miejsca w którym leżała moja mama. 
-Mamo potrzebuje Cię...-powiedziałam przez łzy kładąc rękę na zimnym grobie który zaczęłam lekko gładzić.
Nie potrafiłam zapanować nad swoimi myślami,które ciągle krążyły wokół Neymara.
Co jeżeli źle oceniłam tą całą sytuację?Co jeżeli to tylko jakaś stara dobra przyjaciółka,znajoma,kuzynka?
A może się mylę?Sama nie wiem co o tym myśleć...
Poprawiłam stojące w wazonie świeżo kupione kwiaty i wymieniłam zużyty skład w dużym srebnym zniczu.
-Kogo my tu mamy.-usłyszałam jakieś szmery i śmiechy które dobiegały zza moich pleców.Po moim ciele przeszła gęsia skórka.-może chcesz się do nas przyłączyć?-słyszałam coraz dokładniej tajemnicze głosy,mój oddech robił się coraz niespokojniejszy i gwłatowny,odwróciłam energicznie głowe i ujrzałam trójkę mężczyn którzy powolnym krokiem dochodzili do ławki.Ścisnęłam mocno ręce w małe piąstki i zerwałam się z drewnianej ławki biegnąc w stronę furtki. 
Moje tempo było zbyt wolne,oddech był gwałtowny,serce biło jak oszalałe a nogi same uginały się pode mną.W jednym momencie poczułam mocny uścisk na mojej prawej ręce,odwróciłam głowę i zobaczyłam tę samą twarz co wcześniej.To był ten sam chłopak,który był kilka tygodni wcześniej w naszym domu. 
-O siostrzyczka tego jak mu tam...Neymara!-roześmiał się głośno-nie uważasz,że dobrze,że na siebie wpadliśmy?Twój braciszek wreszcie dowie się,że ze mną się nie zadziera.-wzrócił się kpiąco w stronę chłopaków mocniej ściskając moją rękę.
-Puść mnie!-krzyknęłam głośnio próbując w jakiś sposób wyrwać się z uścisku,jak widać bezskutecznie.Próbując w jakiś sposób się bronić,oplułam chłopaka a następnie kopłam go najmocniej jak potrafiłam w lewe kolano.
-Ty szmato.-wycedził przez zęby dając mi szybką odpowiedź.Poczułam na twarzy wielką pięść  i chwile później leżałam na ziemi.W tej całej sytuacji nie wiedziałam do końca o co w tym wszystkim chodzi?Co im Neymar zrobił?Czego ode mnie chcą?
Nie wiedziałam jak to być kopaną,plutą,poniżaną,do tej pory takie sceny widywałam tylko w filmach,a teraz doświadczyłam tego na własnej skórze.Nie wiedziałam,że takie coś może być realne.
Megan Fox Animated GIF

---------------------------
Hej!
Nie będę przynudzała,że znowu rozdział mi nie wyszedł,czy coś. 
Ale lel,chyba się nie spodziewaliście takiego czegoś?:DD 
Ale mam do was małe pytanie:
Mianowicie czy chcecie żebym dalej pisała tego fanfictiona?
Ja nadal chcę go pisać,ale nie bardzo wiem czy mam dla kogo. 
Jeżeli to czytasz i chcesz żebym dalej pisała to skomentuj ten rozdział,tylko nie jednym słowem,tylko rozwiń swoją wypowiedź... 
Bardzo bym prosiła,to dla mnie bardzo ważne!:c

środa, 1 października 2014

Rozdział XIX


PRZECZYTAJ WAŻNĄ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!

-Widzisz mówiłem,że cię przyjmą!-chłopak delikatnie popklepał mnie po ramieniu po czym zsunął  rękę na mój łokieć,który lekko ścisnął.Przez moje ciało przeszła gęsia skórka,która spowodowała  lekkie drgawki.Jak ja nienawidze takiego uczucia!
-Sama się dziwie,że mnie przyjęli.-zacichotałam cichutko zdejmując fartuch z bioder.-ty zamiatasz ja ścieram ze stołów!-podbiegłam do blatu wyjmując pierwszą lepszą ścierkę i płyn,energicznym tempem podeszłam do najbliższego stolika patrząc z uśmiechem na chłopaka.-miotła w ruch i znikaj już!
-Tak chcesz się bawić?-Marc oparł miotłe o ściane i zaczął stawiać wielgachne kroki w moim kierunku,położył ręcę na moich biodrach i nim się obejrzałam zaczął mnie łaskotać.Jestem osobą która zdecydowanie jest uczulona na łaskotki,to nie fair!
-Prze-estań!-rzuciłam przez śmiech ściskając mocniej koszulę Bartry,która przez moje palce była jeszcze bardziej zgnieciona.
Minęły dopiero dwa tygodnie,a już zdąrzyłam bardzo dobrze poznać Marc'a,cóż...Może będzie z tego jakaś przyjaźń?

-Dobra ja spadam.-uchyliłam lekko drzwi szatni i skierowałam się w stronę swojej szafki,ubrałam na stopy nowo kupione conversy i założyłam na ramię czarną torbę.Wzięłam sweterek z wieszaka i powędrowałam leniwie na głowny hol.-kurczę 19:00-szepnęłam sama do siebie patrząc na złoty zegarek który znajdował się na mojej prawej ręce.-Zamkniesz drzwi?Dzięki,miłej niedzieli!-rzuciłam szybko omijając chłopaka,pomachałam energicznie brunetowi i wyszłam nie czekajac na jakąkolwiek odpowiedź.
Dzisiaj taka piękna pogoda,więc mały spacerek na świeżym powietrzu dobrze mi zrobi!Wzięłam głęboki wdech i powędrowałam prosto przed siebie.Miły wiaterek delikatnie rozwiewał moje włosy w kilka stron,słońce które zachodziło dawało niesamowity widok na niebo,czego chcieć więcej?

Uchyliłam lekko drzwi wejściowe naszego mieszkania,weszłam do środka i złapałam się za głowę z niedowierzenia.Moje usta otworzyły się a oczy rozszerzyły kilkakrotnie na widok jaki panował w domu.Na meblach,na szafkach,na półkach dosłownie wszędzie stały zapalone świece,w domu roznosił się przyjemny zapach pieczeni,a ciepło z kominka delikatnie muskało moje nagie ramiona.Czy mi się wydaje,czy mamy jakiegoś gościa?
Odłożyłam torbę na podłogę,zarzuciłam swoje długie włosy do tyłu i powolnym krokiem udałam się do salonu.W pomieszczeniu stał pięknie przyzdobiony stolik,szczerze to ja sama nie umiałabym zrobić coś tak pięknego!Przeniosłam swój wzrok na osobę stojącą po lewej stronie,ciemne spodnie które dokładnie opinały jego chude,ale zarazem dość umięśnione nogi,biała koszula z podwiniętymi rękawkami i guziki które nie były do końca zapięte przez to dokładnie było widać umięśniony tors chłopaka.Nie powiem,ale zrobił na mnie duże wrażenie.
Założyłam ręcę na piersi i z podniesioną brwią spojrzałam w stronę bruneta.
-Zapraszam moją Panią do stolika. -wyciągnął rękę w moją stronę nie tracąc uśmiechu z ust,podałam mu  nagrzaną dłoń kręcąc przytym  głową z niedowierzenia,czy to jest możliwe?
Neymar zwinnym krokiem poprowadził mnie do stolika,odsunął mi krzesełko,poczym dał znać,że mam usiąść.Mruknął coś niezrozumianego pod nosem i zniknął w kuchni.
Zastanawiałam się co się takiego stało?Może wziął za dużo jakiś tabletek,albo za dużo palił papierosów,sama nie wiem,ale to  wszystko jest jakieś dziwne i podejrzane...Zbyt piękne!
Nim się obejrzałam brunet postawił na środku stolika pachnącą  pieczeń,którą jak się domyśliłam sam przygotował,sięgnął z lodówki wino i nalał ostrożnie ciecz do dwóch błyszczących lampek.
Jego wnikliwe spojrzenie,które nieraz wypalało mnie od środka,błądziło gdzieś unikając mojego wzroku.Jego usta drgały nieznacznie,hmm czy mi się wydaje,czy on się bardziej stresuje niż ja tym wszystkim?
-Można wiedzieć z jakiej to okazji?- podniosłam wzrok na siedzącego na przeciwko mnie chłopaka i położyłam ręce na stoliku stukając przy tym cicho swoimi długimi paznkokciami,które miały na sobie odcień czerwieni.
-Cóż,okazji nie ma,ale to wszystko dla ciebie.-przeczesał dłonią swoje włosy,mocno spuszaczjąc przy tym powietrze z ust.
-Co się z tobą stało?-oparłam się lekko o ręcę i zagryzłam wnętrze policzka widząc jak mięśnie bruneta kurczowo się napinają.
-Nie rozumiesz,że chce się zmienić?-wychrapał marszcząc delikatnie przy tym czoło.Odsunął krzesełko do tyłu i mozolnie się podniósł.Podszedł do mnie i zaczął błądzić ręką w kieszeni.Kiedy jak podejrzewam,znalazł to czego szukał,uklęknął przy mnie i otworzył czarne pudełeczko w którym znajdował się piękny srebny pierścionek.
-Lauro Jackson,chce żebyś została moją dziewczyną.Czy uczynisz mi ten zaszczyt?-chwila,chwila,chwila,chwila...Czy ja się przesłyszałam?Moje serce zaczęło znowu niespokojnie obijać moje kruche żebra,w podbrzuszu znowu odczułam te dziwne uczucie,które tak uwielbiałam.
''Chcę żebyś została moją dziewczyną''-odbijało mi się echem po czaszce,próbując w jakiś sposób trafić do mojego mózgu.
-Neymar.-szepnęłam cicho zakrywając ręką usta.-tak-dodałam szybko ocierając łzę która nie wiem jakim sposobem wydobyła się z mojego oka.Jeszcze pare tygodni temu,widziałam chłopaka którego kochałam z inną dziewczyną,a teraz moje i jego życie obróciło się o 180stopni...
-Naprawdę?-uśmiechnął się szeroko i spojrzał na mnie wnikliwym wzrokiem,przytaknęłam głową i podałam mu swoją dłoń,a po chwili cudny pierścionek znajdował się na moim palcu...
-Kocham Cię.-mruknął cicho przybliżając swoją twarz do mojej,położyłam dłoń na jego policzku i  wlepiłam spojrzenie w jego czekoladowe tęczówki.
-Ja Ciebie też...-odpowiedziałam cicho połączając nasze usta w ciepłym pocałunku.

"Moje ramię będzie zawsze przy tobie
jeśli kiedykolwiek zechcesz płakać
wszystko będzie dobrze
bo zawsze będę cię kochać
aż do dnia w którym umrę"
Tots Units Fem Força ♔
FOLLOW ME ON TWITTER TUMBLR IG -I FOLLOW BACK  instagram.com/cemileermagan @selenagomezuhl

--------------------
NO NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!
Proszę nie zrażajcie się do tego bloga,rozdział nie zbyt mi wyszedł...:c 
I PRZEPRASZAM,ŻE JEST TAKI KRÓTKI!:c 
Ehh,przepraszam was kochani!
W nagrodę piszscie swoje propozycje co ma się dziać w następnych rozdzialach np.Laura idzę z Bartrą na spacer. 
Albo może pojawienie się jeszcze jakiegoś bohatera? 
na pewno każdą propozycje wykorzystam!:* 
Papa!

Obserwatorzy