Czułam jak istniejąca pomiędzy nami cisza,robi się coraz bardziej przytłaczająca.Miałam dziwne wrażenie,że szaleńcze bicie mojego serca,można było usłyszeć nawet z drugiego końca pomieszczenia.Ledwo panowałam nad swoim urwanym oddechem i sama już nie wiedziałam, gdzie powinnam podziać swój zagubiony wzrok.Czułam na sobie palące spojrzenie chłopaka, który ze zmarszczonymi brwiami przyglądał się mojej osobie,zapewne analizując pieczołowicie w myślach moje spontaniczne pytanie.
Nie planowałam tego powiedzieć.Sądziłam,że skończy się to tak jak zawsze - czyli ja ulegnę,a brunet przytuli mnie i oboje udamy,że nie było żadnego cholernego problemu.Nie jestem w stanie nawet określić,kiedy dokładnie te słowa opuściły moje usta.To się stało tak szybko, niespodziewanie.Ale nie żałuję.Muszę sobie wszystko na spokojnie poukładać.Muszę wiedzieć, poznać prawdę.Nawet jeśli będzie oznaczać to wielkie rozczarowanie.
Chłopak westchnął ciężko,pocierając palcami swoją szczękę,na której tradycyjnie znajdował się kilkudniowy,męski zarost.Mruknął pod nosem parę niezrozumiałych słów,po czym chwycił delikatnie moją dłoń i bez słowa poprowadził za sobą,prosto na taras.To z jaką czułością splótł nasze palce...To było coś niesamowitego.Jego uściski zawsze były mocne,wręcz zaborcze.A ten, ten był zdecydowanie inny.Delikatniejszy.Przyjemniejszy.
Chłopak zatrzymał się tuż przy drewnianej barierce,odwracając mnie do siebie tyłem,przez co miałam idealny widok na pięknie oświetlony ogród,o który zawsze tak starannie dbała Eliz.Neymar stanął tuż za mną na tyle blisko,abym spokojnie mogła poczuć za plecami jego twardą klatkę piersiową.Wstrzymałam mocno oddech,gdy rozpuścił moje włosy i przeczesał je powolnie swoimi palcami,odrzucając je na moje lewe ramię. Położyłam dłonie na barierce zaciskając je na niej nieco mocniej,aby w jakiś sposób rozładować swoje napięcie.
-Zamknij oczy - polecił swoim niskim głosem.Zerknęłam na niego niepewnie,marszcząc przy tym swój nos.
-Neymar...
-Zaufaj mi - dodał szybko,na co przytaknęłam lekko głową.Ponownie spojrzałam się przed siebie, po czym powolnie przymknęłam powieki,czując jak wszystkie inne zmysły zaczynają pracę na pełnych obrotach.Byłam w stanie usłyszeć bicie swojego serca.Czułam na swoim ramieniu ciepły, miętowy oddech chłopaka,który przyprawiał mnie o gęsią skórę.To było coś... innego.
-A teraz powiedz mi,co widzisz? - spytał spokojnie,zapewne lustrując mnie swoim ciemnym spojrzeniem.Przełknęłam nerwowo ślinę,marszcząc czoło w mocnym zdezorientowaniu.Nie rozumiem.
-Nic - odparłam niepewnie,nie bardzo potrafiąc odgadnąć jaki cel miał w tym chłopak.Brunet przysunął się do mnie nieco bliżej,muskając swoimi opuszkami palców moje nagie ramiona.
-Właśnie - stwierdził niemal niesłyszalnie,na co instynktownie otworzyłam oczy. - Tak wygląda mój świat bez Ciebie - wyszeptał,cofając się o krok do tyłu.Rozchyliłam niedowierzająco wargi, czując jak krew zaczęła szybciej krążyć w moich żyłach.Serce boleśnie obiło się o moje kruche żebra,a oddech zupełnie gdzieś zniknął,pozwalając skupić się jedynie na tym,co przed chwilą usłyszałam."Tak wygląda mój świat bez Ciebie" - odbijało mi się echem po czaszce,próbując w jakiś sposób trafić do mojego powolnego mózgu.Czy on to naprawdę powiedział?Czy Neymar Da Silva,wyznał mi właśnie coś takiego?
-Uwielbiam Cię,Twój głos,Twoje oczy i uśmiech.To jak sprawiasz,że gdy nawet jestem na Ciebie zły,momentalnie się uśmiecham.Uwielbiam Cię,bo pomimo moich humorków,kłótni i ataków złości,jesteś nadal i chcesz być.Bo nadal chcesz mnie poznawać.Bo rozumiesz mnie jak nikt inny. Uwielbiam Cię,bo jesteś kimś wyjątkowym,wspaniałym i niesamowitym,bo nigdy nawet nie marzyłem,aby mieć przy sobie kogoś tak idealnego,jak Ty.
Do oczu napłynęło mi stado łez,przez które nie byłam w stanie nic zobaczyć.Pomachałam niedowierzająco głową,gwałtownie odwracając się do niego przodem,czepiając się go z całych sił w pasie,pragnąc już zawsze pozostać w takiej pozycji.Chłonęłam jego ciepło.Jego niesamowity zapach,kojący moje zszargane zmysły.Palce kurczowo zaciskałam na materiale od ciemnej koszulki chłopaka,bojąc się,że wszystko lada moment może się rozpłynąć wraz z Neymar'em. Załkałam prosto w jego tors,czując nieopisaną radość,gdy poczułam jego znajomy dotyk.To tego mi właśnie brakowało.Tego potrzebuję.Mój osobisty narkotyk,bez którego jestem nikim.
-Chyba jestem od ciebie uzależniona -zaśmiałam się przez łzy,zadzierając głowę do góry,od razu napotykając jego czekoladowe tęczówki,w których widoczna była czułość i troska.Jego usta wygięły się w lekkim uśmiechu,gdy potarł kciukiem mój mokry policzek.
-Wiem,że spieprzyłem - wychrypiał,marszcząc przy tym delikatnie czoło. - Ale chcę to naprawić - dodał,przesuwając opuszkami po mojej drżącej dolnej wardze. - Pozwolisz mi? - spytał poważnie, nieco mocniej przyciskając mnie do siebie,zupełnie jakby się bał,że moja odpowiedź będzie przecząca.Pociągnęłam nosem,ręką odnajdując jego dłoń i splatając nasze palce razem. Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Zacznijmy od nowa - powiedziałam pewnie,zadzierając nieco wyżej głowę.Jego usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu,a kciuk potarł opiekuńczo moje kostki.
Po raz pierwszy od tych kilku tygodni byłam szczęśliwa.Tak prawdziwie.
~*~
Dwa tygodnie później
Znacie to niesamowite uczucie?Kiedy czujecie,że jesteście w stanie zrobić wszystko,że żadne problemy was nie dotyczą,nic nie jest w stanie zburzyć waszego szczęścia.Napawacie się codziennością,cieszycie się z tych krótkich chwil,które jesteście w stanie spędzić z tą ukochaną osobą.Macie wrażenie,że unosicie się nad ziemią,zadowala was otaczająca was rzeczywistość.
To właśnie tak się czuję teraz.Zupełnie jakbym stała się jakąś inną osobą.Każdego ranka budzę się z niesamowitą świadomością,że gdy otworzę powieki,lada moment ujrzę Neymar'a.Jego zmierzwione włosy,hipnotyzujące oczy figlarny uśmiech,seksowne usta...To wszystko było moje.I co najlepsze,z nikim nie zamierzałam się tym dzielić.
Objęłam mocno dłońmi gorący kubek,w którym parowała aromatyczna,zielona herbata,powoli unosząc go do ust i upijając kilka ostrożnych łyków,starając się nie poparzyć języka i podniebienia.Poczułam jak po przełyku przesuwa się przyjemne ciepło,które chwilę później rozprzestrzeniło się po moim ściśniętym żołądku.Przymrużyłam powieki,oblizując kącik swoich warg,słysząc cichy,męski śmiech,na który automatycznie zareagowałam.Przeniosłam swoje brązowe tęczówki na postać Neymar'a,który stał w wejściu do kuchni,opierając się swoim ramieniem o futrynę,przez co wyglądał cholernie seksownie.Jego ciemne włosy roztrzepane były w niewyobrażalnym nieładzie,czekoladowe tęczówki wpatrzone były prosto w moje,a usta układały się w lekkim,cwanym uśmieszku,na co moje serce zareagowało z zawrotną szybkością.
-Co cię tak bawi? - uniosłam brew ku górze,odstawiając kubek na połyskujący,kuchenny blat. Kącik jego warg zadrgał figlarnie,a w oczach pojawiły się znajome iskierki.
-Ty,kochana - rzucił prosto z mostu,lekko odbijając się od framugi.Zrobił dwa kroki do przodu, bardzo dobrze wiedząc,że wzbudzi w tym we mnie niesamowitą falę uczuć.Ze zgryzioną wargą lustrowałam tęsknym spojrzeniem jego duże,ciepłe dłonie,które tak niemoralnie pragnęłam poczuć na swoim ciele.
-Nie wiedziałam,że potrafię być taka zabawna -odparłam zaczepnie,przekrzywiając minimalnie głowę w prawą stronę.Jego usta zadrgały niebezpiecznie i nim zdążyłam się obejrzeć,moje pośladki przyciśnięte były do krańca stołu,natomiast klatka piersiowa bruneta z upartą natarczywością napierała na moje piersi.Wstrzymałam mocno powietrze,gdy nasze spojrzenia się ze sobą skrzyżowały.Jego oczy wydawały się być dziwne zamglone,zupełnie jakby znajdował się w jakimś transie.
-Jesteś taka piękna -wymruczał nisko,skubiąc zębami płatek mojego ucha.Przymrużyłam powieki w przyjemności,rozchylając minimalnie suche usta,przez które spazmatycznie łapałam tlen.
-Taka niewinna - ciągnął dalej,niespodziewanie zaciskając dłonie na moich udach,przez co podskoczyłam w miejscu,słysząc jego głęboki chichot.Poczułam jak jego rozgrzane usta stykają się z moją skórą,przez którą przesunęły się rozkoszne dreszcze.Jego bliskość była tak niepoprawnie przyjemna.
-Ne-eymar - wychrypiałam ciężko,gdy zassał mój słaby punkt tuż na końcu żuchwy,co skwitowałam ostatecznie głośnym jęknięciem.Poczułam jak kolana się pode mną uginają i żeby nie upaść,wbiłam mocno palce w jego umięśnione ramiona,które napięły się pod moim intensywnym dotykiem.
-Zaczekaj... - wyszeptałam ledwo słyszalnie,czując jak coraz mocniej napieram pośladkami na twardy blat.Przez tą bliskość zdecydowanie mogłam wyczuć jego przyjaciela,który - albo mi się wydaje - albo stawał się coraz bardziej pobudzony do życia.O rany.
-Na co? - mruknął markotnie,sunąc czubkiem nosa po moim obojczyku. - Nie lubisz kiedy robię tak? - jego kolano pojawiło się pomiędzy moimi udami,a palce zawitały pod koszulkę,badając każdy skrawek mojego nagiego brzucha.Czułam jak żołądek wiąże mi się w ciasny supeł,a bodźce zaczynają niebezpiecznie reagować na jego pieszczoty. - Albo tak - ciągnął dalej,tym razem przesuwając swoim szorstkim językiem po całej długości mojej szyi. Wstrzymałam mocno oddech,czując jak serce boleśnie obija się o moje biedne żebra.Mieszanina uczuć jaka mnie zalała od wewnątrz była wprost nie do opisania.Jęknęłam gardłowo,wyginając głowę do tyłu,dając tym samym chłopakowi lepszy dostęp do swojej skóry,co skwitował pomrukiem aprobaty. - Przyznaj, że jeszcze z nikim nie było ci tak dobrze - niemal zażądał swoim zachrypniętym głosem, powodując dreszcze,które poczułam nawet w kruchych kościach.Zacisnęłam palce na ciemnym materiale jego koszulki,tym samym przysuwając go bliżej siebie,czując na swoim udzie jego wypukłą męskość,która się o mnie ocierała.Zarumieniłam się na samą myśl,że to ja go doprowadziłam do takiego stanu.
-Z nikim... - wydyszałam ciężko,przełykając gulę jaka pojawiła się w moim gardle.Jego opuszki palców przesunęły się po moich żebrach,naumyślnie zaczepiając o kawałek mojego koronkowego stanika. - Z nikim tego nie robiłam - dokończyłam swoją wcześniejszą wypowiedź,ledwo potrafiąc przypomnieć sobie jakieś sensowne słowa.
Chłopak w odpowiedzi przycisnął mocno usta do mojej szyi,zasysając agresywnie skórę,chwilę później dmuchając w piekące miejsce,w którym zapewne pojawiła się malinka w postaci czerwonej plamki.Sapnęłam zdekoncentrowana,czując jak jego wargi układają się w lekkim uśmieszku.
-I nie chcę,żeby był ktokolwiek inny poza mną - odparł stanowczo,tym razem spoglądając prosto w moje zszokowane oczy,pocierając swoim dużym kciukiem moją dolną wargę,która delikatnie zadrżała pod jego dotykiem.
Szukałam w głowie jakiegoś inteligentnego wyjścia z tej jakże krępującej dla mnie sytuacji,kiedy nagle,niczym objawienie boskie,w pomieszczeniu rozbrzmiała tak dobrze znana mi piosenka Guns N'Roses.Uśmiechnęłam się zadowolona pod nosem,szczęśliwa sięgając po swojego iPhone'a, w duchu będąc wdzięczna osobie,która posiadała to niesamowite wyczucie czasu i uratowała mnie przed kolejnym zażenowaniem.
Szybkim ruchem palca przejechałam po śliskim ekranie,unosząc telefon do ucha.
-Cześć piękna - usłyszałam ten charakterystyczny,zachrypnięty głos przyjaciela,na co momentalnie stężałam,zerkając kątem oka na Neymar'a,który przyglądał mi się z niebywałym skupieniem,zupełnie jakby z mimiki mojej twarzy próbował odgadnąć z kim właśnie rozmawiam.Przełknęłam powoli ślinę,pociągając nerwowo za pukiel swoich brązowych włosów.
-Cześć Zayn - odparłam ostrożnie,dostrzegając jak chłopak napina się gwałtownie.Jego szczęka naprężyła się mocno i nim zdążyłam mrugnąć,ponownie znalazłam się w jego szczelnym uścisku, na co moje ciało zareagowało w dość niemile widziany - w tym momencie - sposób. Zgryzłam dolną wargę,powstrzymując się przed donośnym sapnięciem,gdy brunet złożył kilka mokrych pocałunków tuż pod moją brodą,prosto w cholernym, wrażliwym miejscu.
-No,no,entuzjazm wprost z ciebie wypływa Laura - zironizował mulat,a w tym samym momencie palce chłopaka zacisnęły się na moich pośladkach.Pisnęłam cicho,podskakując w miejscu, starając się zrobić pomiędzy nami przynajmniej minimalny dystans.
-Taaa - wybąkałam jedynie,nie będąc w stanie nic więcej z siebie wyrzucić. - Em...dzwonisz w konkretnej sprawie? - starałam się brzmieć nad wyraz niegrzecznie.Nie chciałam,aby Malik źle odebrał moje zachowanie i poczuł,że wyrażam niechęć do tej rozmowy.Na litość boską,ja po prostu nie byłam w stanie się na niczym skupić,ot co!
-Taaak - mruknął ostrożnie,specjalnie przedłużając literę "a",aby dać mi wyraźnie do zrozumienia, że czuje się mocno zdezorientowany moim zachowaniem. - Właściwie,to chciałem z tobą porozmawiać o tym całym ślubie,ale chyba jesteś zajęta... - dodał lekko zagubiony w całej tej sytuacji.Krzyknęłam sfrustrowana w myślach,klnąc na siebie za to,że bliskość Neymar'a odbiera mi wszystkie zdrowe zmysły.I to dosłownie.
-Wiesz jeśli chodzi o to...Boże - jęknęłam głośno,przerywając swoją wypowiedź.Czułam jak kolana uginają się pode mną,gdy wypukłość w spodniach Neymar'a,która zamiast zmaleć, jeszcze bardziej przybrała na sile,otarła się mocno o moje pośladki.Brunet zachichotał,wyraźnie zadowolony z mojej reakcji.Zaczerwieniłam się cała,dając sobie mentalnie w twarz.
-Laura,na pewno wszystko w porządku? - spytał zmartwionym głosem,zapewne przeczesując w tym momencie swoje sprężyste włosy.Zawsze tak robił,gdy się czymś denerwował.
-W jak najlepszym - stwierdziłam miękko,mrużąc powieki z rozkoszy,gdy zęby chłopaka skubnęły moją dolną wargę.Ugh!Jak ja nie cierpię być taka uległa wobec niego! - Przepraszam cię Zayn,ale jestem obecnie trochę zajęta...czymś... - odparłam nerwowo,przekręcając głowę na bok, gdy Neymar starał się wpić w moje suche usta. - Moglibyśmy porozmawiać o tym nieco później?
-No, dobrze.W takim razie wpadnę wieczorem,może być?
-Idealnie - wysapałam,z wściekłością wyciągając dłoń bruneta spod swojej bluzki.Ten jedynie uśmiechnął się niewinne,mocno napierając na mnie swoim ciężkim ciałem.No co za uparte cielę!
-Widzimy się później.
-Jasne, cześć.
-Do zobaczenia - westchnęłam ciężko,odkładając telefon na kuchenny blat.Przeniosłam gromiące spojrzenie na twarz Neymar'a,który przekrzywił minimalnie głowę na bok,przybierając maskę typu "Nie mam pojęcia o co ci chodzi mała".Zmrużyłam kocio powieki,krzyżując ramiona na piersi.
-Zachowujesz się jak dziecko - stwierdziłam,na co wzruszył ramionami,zaciskając palce na moich biodrach.Pochylił się powolnie w kierunku mojej twarzy,owiewając swoim ciepłym,miętowym oddechem moje wargi,które mechanicznie rozchyliłam,czekając na jego bliskość.Jego usta rozciągnęły się w figlarnym uśmiechu.
-Ale to lubisz - wymruczał nisko i nim zdążyłam odeprzeć jego atak słowny,pocałował mnie mocno,wręcz zaborczo,przez co zakręciło mi się w głowie.Westchnęłam cichutko,tradycyjnie wplątując palce w jego miękkie kosmyki włosów,pociągając nieco mocniej za końcówki,co spotkało się z głośnym pomrukiem aprobaty z jego strony.Uśmiechnęłam się chytrze w duchu. 1:0 dla mnie Neymar.
-Słodka - wyszeptał zmysłowo,odrywając się ode mnie,po raz ostatni przesuwając czubkiem języka po moich nabrzmiałych ustach.Moja klatka piersiowa unosiła się gwałtownie i opadała,a na twarzy zagościły czerwone wypieki.Co ty ze mną wyrabiasz Neymar?
-Co chciał od ciebie Malik?
Poczułam jak cała gorąca atmosfera opada,a napięcie opanowuje całe moje ciało od głowy,aż po same czubki palców.Brunet zdecydowanie posiadał dar poruszania konkretnych tematów,w najmniej odpowiednim czasie.
-Porozmawiać - odparłam wymijająco,odchrząkując nieco.Ostrożnie zdjęłam jego ciepłe dłonie z mojej talii i wyminęłam go,kierując się na korytarz przy wyjściu.Doskonale czułam za sobą obecność Neymar'a,który podążył w tym samym kierunku niczym mój cholerny cień.Z jego ust wydobyło się głośne prychnięcie,na co zgryzłam mocno wnętrze policzka.Zdecydowanie nie chciałam doprowadzić do kolejnej nieprzyjemnej konfrontacji między nami,aczkolwiek cała ta sytuacja wskazywała na to, że to nas nie ominie.
-A może by tak konkretniej, huh? - warknął nieco rozdrażniony.Westchnęłam ciężko,pochylając się do półki,z której wyciągnęłam czarne,lekkie baleriny.
-Chciał porozmawiać o ślubie - powiedziałam,o dziwo,nad wyraz spokojnym tonem głosu,co było kompletnym przeciwieństwem tego,co działo się wewnątrz mnie.W środku byłam pieprzonym kłębkiem nerwów i pragnęłam jedynie jak najszybciej wyjść z domu.
-No przecież!Zapomniałbym,że to on jest twoją osobą towarzyszącą - parsknął jadowicie,dwa ostatnie słowa wypowiadając z niemałą kpiną.Wsunęłam nogi w buty,prostując się i marszcząc z niezadowolenia czoło.
-Pragnę ci jedynie przypomnieć,że ty idziesz z Millie - wycedziłam równie przyjemnym tonem, zakładając na ramię czerwoną torbę.
-Czekaj...-powiedział niesłyszalnie łapiąc delikatnie moją dłoń,przeniosłam na niego zirytowany wzrok czekając na dalszy rozwój sytuacji.Oho!Szanowny pan Neymar ma coś do powiedzenia.
-Ja nie idę z Millie,nie ma żadnej Millie i nigdy nie było żadnej Millie.Laura zrozum to!-poraz pierwszy w jego oczach zobaczyłam coś innego...W pięknych czekoladowych oczach pojawiły się małe łzy,które można było z łatwością dostrzec.Moje serce ścisnęło się jeszcze bardziej na ten widok,widok którego nie widziałam nigdy w całym swoim cholernym życiu!
-Nie będę Cię do niczego zmuszał,ale przemyśl to,proszę...-chłopak zmniejszył odległość pomiędzy nami i delikatnie przetarł swoim kciukiem mój czerwony policzek,na którym pokazał się dość widoczny rumieniec.Lekko pochylił się nade mną i w delikatny sposób pocałował moje czoło swoimi pełnymi,malinowymi ustami.Boże,czy ja śnie?Czy od tak można się zmienić?Na lepsze?
-Kocham Cię. - wychrapał niemal niesłyszalnie,gładząc delikatnie moją głowę.Moje serce nagle stanęło w miejscu,w podbrzuszu znowu czułam to dziwne uczucie.Czy ja się przesłyszałam?Wtuliłam się jeszcze mocniej w bruneta,uwierzcie mi mogłabym tak stać w nieskonczone...
-----------
lel,sama się dziwie,że umiem tak szybko pisać rozdziały!
Ale wybaczcie,przez kilka ostatnich dni mam napływ dużej weny!xd
Więc tak jak prosiliście,Neyura się pogodzili!
Cieszscie się bo koniec miał w ogóle być inny,ale cóż chcieliście tak to macie.:))
Ugh,zapomniałam przeprosić,że rozdział jest taki słaby.
WYBACZCIE!
Dobra kończe,bo przynudzam xd
Do zobaczenia miśki!:*