poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział IX

Życie czasem potrafi dać nam niezłego kopa w tyłek i powiedzieć "Radź sobie sam".Nie raz uparcie starałam się być silna i wychodzić na przeciw przeciwnościom losu,które ryły dziury w mojej drodze.Po śmierci mamy powiedziałam sobie,że nie będę płakać,nie będę odczuwać bólu,że stanę się silną,niezależną dziewczyną,której nie straszne są różnorakie zakręty i wyboje.Wszystko to jednak prysło niczym bańka mydlana,gdy tylko pojawił się Neymar.Wprowadził do mojego życia istny armagedon i chaos,nad czym zupełnie nie potrafiłam zapanować.Nie raz wyobrażałam sobie jakby to było wspaniale,gdybyśmy byli parą.Gdybyśmy chodzili razem na spacery trzymając się za ręce,gdyby brunet skradał mi co jakiś czas słodkie pocałunki,gdyby mnie obejmował i szeptał do ucha jak bardzo mnie kocha.Szczerze mówiąc to sama świadomość tego,że to była jedynie moja cudowna wyobraźnia i nigdy nic takiego nie będzie miało miejsca, bolało jak cholera.Ostatnio coraz bardziej nie potrafię zapanować nad swoimi emocjami i czuję się taka zdezorientowana przez zachowanie chłopaka.Nigdy nie potrafię zrozumieć dlaczego postępuje tak,a nie inaczej,a szczególnie gdy ma te swoje dziwne humorki.
-Nad czym tak rozmyślasz piękna?-usłyszałam głos tuż za sobą,a po chwili na moim ramieniu znalazła się broda Oscar'a.Westchnęłam cichutko,zaczesując niesforny kosmyk włosów za ucho.
-Nad chorym i niesprawiedliwym światem,który nie raz przypieprzył mi prosto w twarz - odparłam nad wyraz spokojnie,na co chłopak zachichotał cicho.Eh,nie chciałam być niemiła,czy też niegrzeczna,ale naprawdę w tej chwili marzyłam jedynie o tym,aby posiedzieć sama.Jak widać Osc miał zupełnie inne plany,bo oplótł mnie swoimi szerokimi ramionami i schował nos w moich puszystych włosach,które aż prosiły się o spotkanie ze szczotką.
-Co cię trapi maleńka?-spytał cicho,przyciskając mnie do swojej klatki piersiowej.Muszę przyznać, że z zadowoleniem wtuliłam się jeszcze bardziej w niego,gdyż na dworze było dzisiaj strasznie zimno,a ja byłam w samej piżamie.Odkąd pamiętam Oscar był niczym przenośny grzejniczek. Wystarczy się tylko do niego przytulić,a ma się wrażenie,że siedzi się przy gorącym kominku,w którym bucha przyjemny ogień.
-Mam tego wszystkiego dość-odparłam z lekkim wyrzutem w głosie. -Mam dość tych cholernych wakacji,spraw związanych ze ślubem ojca,popieprzonych humorków Neymar'a i tej pierdolonej Millie,która udaje taką idealną-wyrzuciłam z siebie,na co brunet zaśmiał się gardłowo,machając zrezygnowany głową.
- Oj Lauruś,Lauruś-zacmokał pod nosem,całując mnie w czubek głowy. - Nie przejmuj się tym wszystkim.Millie nie dorasta ci do pięt,a jeśli Neymar tego nie zauważa, to już jego problem - stwierdził wesoło Osc,zaś ja zesztywniałam cała.Co on powiedział?
- Co ty...? - mruknęłam bez składu,jednak brunet szybko mi przerwał,przewracając przy tym oczami.
-Sądzisz,że tego nie widać słoneczko?Ślinisz się na sam jego widok maleńka-zaśmiał się głupkowato.Wydęłam usta w podkuwkę,czując jak na policzki wkradają mi się rumieńce.
-Aż tak to widać?-jęknęłam zdruzgotana,chowając twarz w dłoniach.Chłopak zachichotał cicho, przytakując głową.W takim razie jak,kurwa jak,Ney może tego nie zauważać?!Skoro nawet taki Oscar,który zazwyczaj jest nie w temacie i o wszystkim dowiaduje się ostatni,zdążył się zorientować w sytuacji,to dlaczego cholera jasna,Neymar nic nie rozumie?!
-Wierz mi,że wczorajszy incydent nie był zbyt dyskretny-zaśmiał się perliście,na co walnęłam go mocno w ramię.Jezu,czyli to widział?O boże,czemu ja nie mogę zapaść się tak po prostu pod ziemię,albo zmaleć do mikroskopijnych rozmiarów?
- Przestań-burknęłam zawstydzona,pozwalając aby włosy zakryły większą część mojej czerwonej twarzy.Jeny to było takie żenujące!Czemu akurat Osc musiał to zauważyć?Jak nic wypapla innym jeszcze zanim nastanie noc.Wspaniale-oh ten mój niezawodny sarkazm.
-No co ty,pulpeciku!Powinnaś się raczej cieszyć,że tak na niego działasz.Niewiele dziewczyn to potrafi,wierz mi na słowo,wkońcu jestem jego przyjacielem i wiele już widziałem-stwierdził z szerokim uśmiechem,targając swoją wielgachną dłonią,moje już i tak mocno skołtunione włosy. Prychnęłam oburzona,krzyżując ramiona na piersi.Ale za jaką cenę to wszystko? - pomyślałam z westchnieniem.


  Podskoczyłam na kanapie,czując jak robię się blada na twarzy.W salonie panował nieprzyjemny półmrok,a wokół roznosiła się drażniąca cisza,która co chwila była przerywana przez groźne grzmoty,jakie roznosiły się za oknem.Czemu akurat teraz?!-krzyknęłam spanikowana w myślach,podciągając kolana pod brodę.Wszystkich wywiało do pobliskiego miasta na coroczny "Festiwal Fali",na który nie miałam najmniejszej ochoty iść.Wolałam zostać tutaj i pobyć trochę w samotności,aby porozmyślać nad pewnymi sprawami,jednak teraz widzę,iż był to bardzo idiotyczny pomysł.
Pisnęłam głośno za kolejnym grzmotem,po którym nastąpiła błyskawica rozświetlająca całe pomieszczenie.Skuliłam się w sobie,słysząc jedynie jak książka,którą do tej pory dzierżyłam w rękach,z hukiem wylądowała na drewnianej podłodze.Przymknęłam mocno powieki,licząc swoje oddechy i mając naiwną nadzieję,że w czymś to pomoże.
-Błagam nie.Nie chcę-wyszeptałam łamiącym się głosem,czując jak dreszcze paraliżują całe moje ciało.Wspomnienia z tamtej nocy zaczęły zalewać mój umysł,a ja jak w transie machałam paranoicznie głową,chcąc znaleźć się jak najdalej stąd.Bałam się.Czułam jak wszystkie mięśnie napięły mi się gwałtownie,powodując brak jakiegokolwiek ruchu z mojej strony.Nawet nie dostrzegłam kiedy słone łzy zaczęły spływać po moich policzkach,skapując po brodzie prosto na moją koszulkę.
-Laura?!-usłyszałam gdzieś z oddali czyjś pytający krzyk,jednak nie odpowiedziałam.Nie byłam w stanie.Nasłuchiwałam jedynie nerwowych kroków i trzaskania drzwiami,które powoli zbliżały się ku salonowi.Kolejna błyskawica przecięła niebo,a za nią rozdarł się przeraźliwy grzmot. Krzyknęłam przestraszona,mocniej zaciskając powieki.
-Ja nie chcę-wyszeptałam żałośnie,wbijając boleśnie paznokcie w swoje odkryte ramiona. Tak bardzo chciałabym się teraz do kogoś przytulić.Aby znalazł się przy mnie ktoś bliski,kto będzie potrafił mnie przed tym wszystkich obronić.
-Laura!-usłyszałam czyjś przerażony głos,a już po chwili poczułam jak ktoś obejmuje mnie swoimi szerokimi ramionami,kurczowo przyciskając do swojej klatki piersiowej.Bez namysłu wtuliłam się w swojego wybawiciela,zaciskając palce na jego szarej koszulce,która już była mokra od łez.
-Spokojnie mała,jestem tu.Jestem przy tobie-wyszeptał miękko lekko ochrypły głos,powodujący stado motyli w moim brzuchu.Chłopak powoli gładził mnie po głowie,zjeżdżając dłonią aż na plecy,co powodowało lekkie,aczkolwiek przyjemne dreszcze.Jego ciepły,miętowy oddech drażnił czubek mojej głowy,przez co powoli uspokajałam swój oddech,co jakiś czas pochlipując cicho.
-Nie zostawiaj mnie-wyszeptałam żałośnie,przyciskając mocniej głowę do jego piersi,aby lepiej móc słyszeć bicie jego serca.
-Nie zostawię-zapewnił czule,całując mnie w czoło. - Nigdy -dodał  niemal niesłyszalnie,jakby nie chciał abym to usłyszała.Podniosłam minimalnie głowę patrząc się jak zaczarowana w jego ciemne tęczówki,pomieszane z odcieniem gorzkiej czekolady.Widać było w nich troskę i czułość. Wiedziałam, że jego pragnieniem było ochronienie mnie przed całym,żyjącym na tym świecie, złem. Po raz pierwszy ukazał mi swoje prawdziwe uczucia.
Podniosłam niepewnie dłoń,przesuwając opuszkami palców po jego policzku,na którym widniał seksowny,kilkudniowy zarost.Brunet pod wpływem mego dotyku przymknął powieki, rozchylając delikatnie swoje pełne wargi,które również prosiły się o moją uwagę.Podciągnęłam się nieco wyżej,z zafascynowaniem przyglądając się jego idealnej w każdym calu twarzy.Był jak grecki bóg-bez ani krzty skazy.
- Przepraszam cię za to Neymar- wyszeptałam z bólem i nim zdążył otworzyć oczy,zatopiłam swoje wargi w jego,czując jak dziwny prąd przechodzi przez moje ciało.Zawładnęła mną nieopisana euforia i błogość,jednak zarazem pojawił się niepokój spowodowany moim lekkomyślnym zachowaniem.Wiedziałam,że nie powinnam,że to złe,że nasze relacje mogą się przez to popsuć,jednak tym razem zachowałam się jak kompletna egoistka i spełniłam to,o czym od dawna marzyłam.
Poczułam jak mięśnie chłopaka napięły się gwałtownie,jednak o dziwo nie odepchnął mnie.Ba! Wręcz przeciwnie,objął mnie mocno w pasie i gwałtownie przysunął mnie do siebie,zmieniając te niewinne muśnięcie ust w namiętny,pełen pożądania pocałunek.Nawet nie myślałam długo nad tym,gdy jego narząd smaku poprosił mnie o pozwolenie.Momentalnie rozchyliłam swoje usta,by po chwili nasze języki zaczęły toczyć między sobą zawziętą walkę.Wplątałam palce w jego idealnie roztrzepane włosy,na co mruknął zadowolony podnosząc mnie do góry i sadzając na sobie okrakiem.Sapnęłam prosto w jego usta,przylegając do niego całym ciałem.Pożądanie przewinęło się przeze mnie i zawładnęło kompletnie moją osobą.Przesunęłam opuszkami palców po jego torsie,gdzie pod koszulką można było wyczuć każdy,idealnie zarysowany mięsień. Jęknęłam błogo,gdy jego zwinny język przesunął się po mojej dolnej wardze,którą po chwili zgryzł lekko.
Już chciałam zarzucić mu ramiona na szyję,aby mieć lepszy dostęp do jego ust,gdy Neymar nagle oderwał się ode mnie gwałtownie,dysząc ciężko i patrząc się na mnie pustym wzrokiem. Przełknęłam ślinę,starając się zahamować łzy,jakie zaczęły gromadzić mi się pod powiekami. Wiedziałam co oznaczało to jego ciemne spojrzenie.Żałował.Cholernie tego żałował.

(1) Tumblr

Selena Gomez | via Tumblr

-------------------------
Cześć wszystkim! :) 
Może zacznę od tego,że rozdział jak zwykle nie zbyt mi się podoba,aczkolwiek nie jest taki tragiczny. 
Trochę namieszałam...
Trochę?Chyba bardzo! :D
Jest wreszcie więcej Oscar'a i Neymar'a co mi się najbardziej udało. 
Przepraszam za wszystkie błędy jakie zrobiłam i przepraszam jeżeli komuś rozdział się nie spodoba...
To chyba tyle,
do zobaczenia!:** 

8 komentarzy:

  1. Heejjj! Zajebiście normalnie czuje jak mnie palą poliki od samego czytania tego! Pisz szybko następny rozdział i zapraszam do siebie http://oscar-ff-by-soph.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. BOŻE!!!! JA NIE WIEM CO POWIEDZIEĆ ....
    NIE MG WYDUSIĆ SŁOWA...
    JA PO PROSTU...
    JAK TY ? ...
    ROBISZ? ....

    To jest przepiękne.. Naprawdę PŁACZĘ NIE WIEM CZEMU :'( <3
    To jest takie piękne.. Ta burza.. I Osc i Ney i Laura ... I TO WSZYSTKO !!! <3

    Jezu jak ??
    Nie wiem ...
    Po prostu ........
    Czekam na next to jest BOKISE *.* BAAAAAARDZO BOOOOSKIE :* <3
    Jakie piękna i ta końcówka i jeden z moich ulubionych rozdziałów <3
    WGL TWÓJ BLOG TO MÓJ ULUBIONY <3
    Nie wiem co ci napisać ... Po prostu nigdy nie porzucaj pisania.. NIGDY rozumiesz? <3
    To jest Mega *.* Naprawdę!!!! Ja nadal płaczę! <3
    KOCHAM CIĘ!!! <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny jak zawsze ♥ w końcu jest dużo Neymara :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Doskonały! /Nel

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże dziękuje dziękuje dzikuuje, nie wiem czy to była tylko moja prośba o więcej tych dwóch panów ale zrobiłaś to DZIĘKUJEE<3333
    Rozdział boski . Niech Neymar powie jej do cholery co czuje :** teraz nie ma już co ukrywać i być obojętnym :)))
    Brawa Osc za sposzczegawczość nie jesteś tylko żarłokiem. Jesteś żarłokiem i mądrym chłopakiem =D
    Tak mi się podoba jak on przychodzi do niej w burze :p Czekam na next. I zapraszam do siebie na nowy rozdział jak jeszcze nie czytałaś.
    marcbartrandmarcoreus-cinderella.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle ZAJEBISTE ale ten rozdział jest wspaniały ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cuuuudowny roział *O*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy